Reklama

Historia

Kto ograbił zamek Czocha?

Dzieje naszego regionu wciąż kryją wiele niewiadomych, których wyjaśnienie okazuje się rzeczą wcale nie tak łatwą. Podobnie rzecz ma się z Kazimierzem Lechem i Draganem Sotirovièem - pierwszymi powojennymi burmistrzami Leśnej, których dotąd identyfikowano dość jednoznacznie z rabunkami na Zamku Czocha. Jak było naprawdę? Tego stara się dowiedzieć Barbara Grzybek, kustosz Archiwum Państwowego w Lubaniu

Niedziela legnicka 31/2013, str. 6-7

Artur D. Grabowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kazimierz Lech i Dragan Sotiroviè to nazwiska, które bardzo często są wymieniane w najnowszej historii Lubania, powiatu lubańskiego, a właściwie miasta Leśna. Głównie w kontekście grabieży legendarnych skarbów Zamku Czocha.

- Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy zająć się tą tematyką. I cóż się okazało w wyniku naszych badań? Prawdopodobnie tym osobom przez wiele minionych lat po prostu dorabiano tzw. „gębę”. Tymczasem w dokumentach nie wykazano ich związku z kradzieżami - mówi kustosz Archiwum Państwowego w Lubaniu Barbara Grzybek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak zapewnia nasz historyk - kwerenda jest szeroko zakrojona: w dolnośląskich archiwach państwowych, w Instytucie Pamięci Narodowej we Wrocławiu oraz w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Wszystko to w kontekście działania Armii Krajowej na tym terenie po zakończeniu II wojny światowej. Okazuje się, że rzeczywiście Dragan Sotiroviè przebywał na tym terenie i był prawdopodobnie pierwszym burmistrzem Leśnej. Informacje na ten temat znaleźć możemy w publikacji Tomasza Balbusa wydanej przez wrocławski IPN.

- W dokumentach, które znajdują się w Archiwum Państwowym w Lubaniu, nie ma wzmianki o tym kim, był Sotiroviè. Pojawia się za to Kazimierz Lech - kontynuuje Barbara Grzybek. - Jest raptem kilka dokumentów sygnowanych jego podpisem, są jednak one bardzo ciekawe i odnoszą się do jakiś skarbów. Jest w nich mowa ogólnie o kosztownościach przechowywanych w skrzyniach, budynkach itd.

Okazuje się jednak, że już w lutym 1946 roku Kazimierz Lech znika z kart oficjalnych dokumentów Urzędu Miejskiego w Leśnej. Co się dalej z nim działo i dlaczego tak nagle zniknął ślad po nim w leśniańskich dokumentach? Do odpowiedzi na te pytania potrzebne są szczegółowe badania w Instytucie Pamięci Narodowej we Wrocławiu.

- Jesteśmy na początku tych badań, ale wcześniej Krzysztofowi Łukowskiemu z Jeleniej Góry udało się dotrzeć do łączniczki Dragana Sotirovièa - pani Jadwigi Łamasz, która 5 lipca spotkała się z nami i opowiedziała nam o swojej działalności jako łączniczki w oddziale Draży Sotirovièa w okolicach Lwowa, miejscowość Czyszki, i o jego przyjeździe do Leśnej - mówi pani kustosz. Okazuje się, że rzeczywiście pełnił przez dwa miesiące funkcję burmistrza Leśnej, a następnie dostał dokumenty od Berlinga i w brawurowy sposób, przez Pragę i Wiedeń, uciekł na Zachód. Potem wydał wspomnienia, w których możemy przeczytać o jego ucieczce. Po wojnie zajmował się wywiadem. Co ciekawe, w tych wszystkich archiwalnych materiałach nikt nie wspomina o skarbach i rabunkach, a wręcz przeciwnie - Sotiroviè miał bardzo dbać o morale swojego oddziału, tępił wszelką niesubordynacje, pijaństwo itd. Potem pojawia się Kazimierz Lech - burmistrz Leśnej w latach 1945-1946, syn Stanisława, ur. 1 sierpnia 1924 roku w Woli Małej, żołnierz Armii Krajowej.

Reklama

- To wszystko sprawia, że rabunek skarbów dalej pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą - mówi kustosz lubańskiego Archiwum Państwowego. - Wiemy, że w roku 1951 Kazimierz Lech został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa w Lubaniu i skazany na półtora roku za sabotaż. To, co go obciążało, to przynależność do Armii Krajowej. Na pewno, co wynika z dokumentów, z kradzieżą związany jest Karol Orlicz - referent w Referacie Kultury i Sztuki Starostwa Powiatowego w Lubaniu.

13 września 1949 roku sporządzono protokół, z którego dowiedzieć się można, jakie cenne obiekty kultury i archiwalia zostały przez Karola Orlicza zrabowane i zostały mu „zakwestionowane”, jak określił to sąd w Jeleniej Górze. Jednak jak naprawdę wyglądała sytuacja grabieży po II wojnie światowej, to kwestia, którą wciąż trzeba ustalić i pozwolą na to dalsze badania prowadzone przez Barbarę Grzybek.

- To bardzo istotne, bo jak stwierdziła pani Jadwiga Łamasz, rzucanie takich oskarżeń to dorabianie „gęby” Armii Krajowej, ponieważ choćby z gazetki „Na Straży” z 15 września 1945 roku możemy przeczytać artykuł „Chłopcy z referatu śledczego”. Tekst ten jest dość ciekawym źródłem, z którego wyłania się obraz nowy i dotąd raczej nie upowszechniany w społecznej świadomości, choć wielu jest takich, którzy doskonale te powojenne czasy pamiętają. W tym niewielkim artykuliku (pisownia oryginalna) czytamy, że „...Młodzi chłopcy, pracujący dla dobra Państwa Demokratycznego, jadąc do Lubania marzyli tylko o jednym małym pokoju. Dziś gdy by im kto o tym powiedział, gotowi są strzelać, albo przeprowadzić rewizję, szabrując co się da. Kierownik Ref. Śledczego, och! to groźny człowiek. Wystarczy by wiedział że gdzieś jest zegarek złoty, garnitur, czy futro, a już składa dyrektorski podpis i trzech czy pięciu szabrowników idzie na rewizję. Nasz Referat Śledczy pracuje od godz. 8-ej do 6ej, gdyż po 6-tej. musi spylić naszabrowane trofeje. Z miną wesołą, z workiem na plecach, idą wywiadowcy do Bajki. Najpierw handelek, potem bimberek, a potem jak Bóg da. Może do domu? Może do paki? Ale to wszystko jedno, to wszystko dla idei.” Tyle gazetka „Na Straży”, Nr 91 z 15 września 1945 roku. Trochę żartobliwie, ale w gruncie rzeczy całkiem obrazowo przedstawiono sytuację, jaka miała miejsce w naszym regionie tuż po zakończeniu II wojny światowej.

Reklama

Wróćmy jednak do badań Barbary Grzybek i poczynionych przez nią ustaleń. Okazuje się bowiem, że z dokumentów łatwiej dowiedzieć się, co się działo w Lubaniu w średniowieczu niż w latach 40. czy 50. XX wieku. Nie wiadomo nic o Milicji Obywatelskiej. To wszystko wymaga gruntownego przejrzenia. Kwerenda wymaga wiele czasu i badań w różnych miejscach.

- We wrześniu bądź październiku postaramy się przedstawić wyniki naszych dociekań - na to liczymy - zapowiada Barbara Grzybek.

Reklama

Obecny stan badań nie wskazuje jednoznacznie, że Kazimierz Lech był złodziejem, ale również tego nie wyklucza. Możliwe, że w czasie II wojny światowej rzeczywiście był patriotą walczącym w Armii Krajowej, a po jej zakończeniu mógł stać za grabieżami. Jak podkreśla kustosz lubańskiego Archiwum Państwowego - jedno drugiego nie wyklucza. Chodzi tutaj przede wszystkim o rzetelne badanie historii, a nie odkrywanie tajemnic, które nie są osadzone w konkretnych faktach i dokumentach. Zdarzenia, które się powoli odsłaniają, rzucają zupełnie nowe światło na pojawiające się do tej pory informacje.

Czy dzięki kwerendzie Barbary Grzybek i pomocy Krzysztofa Łukowskiego uda się ustalić szczegóły wydarzeń sprzed blisko siedemdziesięciu lat?

2013-08-01 16:52

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowacka: w kolejnym roku szkolnym oceny z religii i etyki nie będą wliczane do średniej

2024-05-09 10:40

[ TEMATY ]

katecheza

religia

PAP/Jarek Praszkiewicz

Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka powiedziała w czwartek w TVP Info, że jest przywiązana do idei zmniejszenia liczby lekcji religii do jednej godziny w tygodniu, bo "szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej".

Potwierdziła, że w kolejnym roku szkolnym oceny z religii i etyki nie będą wliczane do średniej ocen. Będzie też możliwość łączenia grup na lekcje z tych przedmiotów. Obecnie szkoła ma obowiązek wpisać w plan lekcje religii lub etyki, jeśli w danej klasie zgłosi się na nie więcej niż siedem osób. Po zmianach będzie można te mniejsze grupy połączyć w jedną większą.

CZYTAJ DALEJ

Jazłowiecka Pani, módl się za nami

2024-05-09 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl.wikipedia.org

Około 40 kilometrów na zachód od Warszawy, niedaleko Niepokalanowa, w powiecie sochaczewskim położona jest wieś Szymanów. To tutaj, w Kaplicy Klasztornej Sióstr Niepokalanek znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Jazłowieckiej.

Rozważanie 10

CZYTAJ DALEJ

Oddane w opiekę Niepokalanej

2024-05-10 13:13

Archiwum prywatne

Uroczystość niepokalanego Poczęcia NMP 8 grudnia ub.r. to oficjalne zawiązanie wspólnoty DSM

Uroczystość niepokalanego Poczęcia NMP 8 grudnia ub.r. to oficjalne zawiązanie wspólnoty DSM

W parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia we Wrocławiu działa Dziewczęca Służba Maryjna (DSM). Prowadzi ją s. M. Laureta Turek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.

– Duchowość Zgromadzenia, do którego przynależę, jak już wskazuje sama jego nazwa, jest „przepojona duchem Maryi, Służebnicy Pańskiej”. Matka Boża najgłębiej wniknęła w tajemnice Chrystusa i żyła Jego życiem. To właśnie Ona na Boże wezwanie odpowiedziała z prostotą i pełnym zaufaniem: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” – mówi s. M. Laureta i podkreśla, że założyciel zgromadzenia bł. Edmund Bojanowski w sposób szczególny umiłował Maryję. Krocząc Jej śladami, miał przekonanie, że Maryja jest najpewniejszą drogą prowadzącą do Jezusa. – Dlatego powierzył nas, Służebniczki w Jej ramiona, czyniąc Ją główną patronką Zgromadzenia – mówi siostra.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję