Reklama

Kościół

Weigel: Myśl Papieża starczy nie na dekady, lecz na stulecia

Z okazji liturgicznego wspomnienia oraz 46. rocznicy inauguracji pontyfikatu Papieża Polaka, ks. dr Tomasz Podlewski z Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II, specjalnie dla "Niedzieli" przeprowadził w Rzymie wywiad z prof. Georgem Weiglem, słynnym biografem Karola Wojtyły, teologiem, pisarzem i wykładowcą, kilka miesięcy temu odznaczonym przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Prof. Weigel dzieli się refleksjami nt. nauczania Papieża, kończącego się Synodu oraz niedawnego wspomnienia bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

2024-10-21 23:06

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Ks. Tomasz Podlewski

George Weigel

George Weigel

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Tomasz Podlewski (TP): Dzień dobry Panie Profesorze. Cieszę się, że znów możemy spotkać się w Rzymie. Nasz ostatni wywiad odbył się ponad dwa lata temu. Rozmawialiśmy wtedy m. in. o św. Janie Pawle II i o Synodzie. W dzisiejszej rozmowie będę chciał wrócić do tych tematów, ale najpierw zapytam krótko: w jakie dzieła związane z Papieżem angażował się Pan od naszego ostatniego spotkania?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Prof. George Weigel (GW): Witaj Tomku, również się cieszę z naszego ponownego spotkania. Jeśli chodzi o Europę, to w ostatnim czasie przede wszystkim prowadzę wykłady na temat życia i myśli św. Jana Pawła II na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu w Rzymie, w ramach działającego tam Instytutu Kultury św. Jana Pawła II, który jest wspólnym przedsięwzięciem Angelicum i „Teologii Politycznej”. Dodatkowo każdego lata, we współpracy z Instytutem Tertio Millennio, prowadzę w Krakowie seminarium nt. wolnego społeczeństwa. Poza tym, w Ameryce i w różnych innych miejscach, wygłaszam prelekcje i oczywiście odnoszę się do życia i myśli Papieża także w moich tekstach.

TP: Niektórzy pytają: po co nam aż tak wiele instytucji związanych ze św. Janem Pawłem II? Przecież mamy w Kościele wielu innych, w tym coraz nowszych świętych.

GW: To prawda, każda epoka ma swoich świętych i dobrze, że Kościół ciągle daje ich nam za wzorce. Jednocześnie trzeba zauważyć, że każdy święty miał inny charyzmat i nie każdego zadaniem było wypracowanie i pozostawienie kolejnym pokoleniom ogromnego dorobku intelektualnego. Natomiast św. Jan Paweł II pozostawił po sobie niezwykle szeroki i głęboki dorobek myślowy, którego przetrawienie i włączenie w strukturę życia Kościoła zajmie nam jeszcze dekady, jeśli nie stulecia. Dodatkowo, jego myśl jest zbudowana na najlepszych, fundamentalnych źródłach, skonstruowana z odpowiedniej tkanki teologiczno-filozoficznej, a do tego aktualna i uniwersalna. Dlatego tak ważne jest, aby najlepsze z instytucji związanych ze św. Janem Pawłem II pomagały w procesie trawienia tego dorobku oraz wdrażania go w życie, a nie tylko pozostawiały go w sferze teorii. Przecież Ośrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie, prowadzony przez Watykańską Fundację Jana Pawła II, w której od niedawna pracujesz, robi właśnie coś takiego, i to od wielu lat.

Prywatne archiwum autora

Reklama

Zresztą kilkanaście dni temu w Warszawie dyrektor tego Ośrodka, ks. prof. Andrzej Dobrzyński otrzymał nagrodę „Totus Tuus”, co potwierdza nie tylko rangę samej tej instytucji, lecz także wagę osobistego zaangażowania w tej materii tak świetnych naukowców, jak np. właśnie ks. Dobrzyński. Mam nadzieję, że Ośrodek dalej będzie rozwijał studia nad myślą Papieża zgodnie z kierunkami, o których wspomniałem.

TP: Jest wiele różnych poglądów nt. instytucji związanych z Papieżem. Jedni mówią, że jest ich zbyt wiele, inni chcą ich centralizacji, a jeszcze inni radzą, aby zamiast tworzyć nowe – inwestować w już istniejące. Jakie jest Pańskie myślenie w tej materii?

GW: Moim zdaniem ludzie powinni najpierw głęboko poznać samą myśl św. Jana Pawła II, a dopiero później podejmować próby „urynkowienia” jej w nowych instytucjach. Nie sądzę, aby w krajach, gdzie nauczanie Papieża jest już badane w różnych instytucjach, rozwiązaniem było powoływanie nowych, zamiast pogłębiania go w tych, które już pracują. Nie wydaje mi się także, aby centralizacja miała jakikolwiek sens w obliczu rzeczywistości tak wielkich, jakimi są Kościół i w ogóle świat. Uważam, że rozwiązaniem nie jest tutaj ani centralizacja, ani powoływanie nowych instytucji, ale ukierunkowanie się na to, aby bardzo głęboko zapoznać się najpierw z myślą Papieża i dopiero później podejmować decyzje instytucjonalne.

TP: Jaki obszar nauczania Papieża jest dziś Pana zdaniem szczególnie aktualny?

Reklama

GW: Zachód coraz bardziej cierpi z powodu poważnego rozkładu moralnego pod wpływem rewolucji seksualnej i jej spadkobiercy, czyli rebelii LGBTQ+. Dlatego coraz ważniejsze są i będą rozwój oraz implementacja teologii ciała Karola Wojtyły. Obecnie wiodącą na świecie instytucją zajmującą się konkretnie tym zagadnieniem jest Papieski Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. św. Jana Pawła II w Waszyngtonie. Natomiast każda instytucja pracująca nad nauczaniem Papieża i rozwijająca je dalej, moim zdaniem powinna dziś skupiać się na tych jego aspektach, które są związane z właściwą wizją człowieka, a przez to także z moralnością.

Widzę także w Europie to, co od lat obserwuję w Ameryce: podstawową kwestią dzielącą dziś Amerykanów jest to, co nazywam „kwestią ludzkiej natury”. Mam tu na myśli pytania tak fundamentalne, jak: Kim jesteśmy? Czy jesteśmy tylko zbiorem pragnień, których zaspokojenie jest pełnym znaczeniem „praw człowieka”? A może jesteśmy czymś więcej? A może jednak istnieją wbudowane w nas, najgłębsze prawdy, które możemy poznać zarówno poprzez Objawienie, jak i przez rozum; które pomagają nam żyć szlachetnie zarówno jako jednostkom, jak też w solidarności z innymi? To są zagadnienia, które nie tylko będą, ale już od jakiegoś czasu są najbardziej palącymi problemami wiary i rozumu w obecnych czasach. Jak widać, świat ponownie zatracił łączność z własnymi źródłami. Musimy to ratować.

TP: Za kilka dni zakończy się Synod. W październiku, który prawie cały spędza Pan tutaj, w Rzymie, publikuje Pan swoje „Listy z Synodu” dla „First Things”. Jak Pan zauważa, słowa „dialog” i „towarzyszenie” są w tym kontekście jednymi z najczęściej powtarzanych. Czy mógłby Pan podzielić się z czytelnikami „Niedzieli” swoimi przemyśleniami na ten temat?

Reklama

GW: Rzeczywiście, „Instrumentum laboris”, czyli instrukcja robocza dla obecnej sesji Synodu mówi sporo o towarzyszeniu i dialogu. W punkcie 2. czytamy m. in.: „Ten synodalny i misyjny Lud Boży głosi i daje świadectwo Dobrej Nowinie o zbawieniu w różnych kontekstach, w których żyje i kroczy. Podążając razem ze wszystkimi narodami ziemi, z ich kulturami i religiami, prowadzi z nimi dialog i im towarzyszy”. W porządku. Ale czy samo towarzyszenie pomaga w nawracaniu świata?

Czy Kościół ma „towarzyszyć” ludziom w nieskończoność, niezależnie od tego, w jakim kierunku podążają, albo gdy idą w kierunku jednoznacznie złym? Czy ewangeliczna misja Kościoła nie powinna, oprócz samego towarzyszenia, obejmować także wskazywania kierunku, w którym należy iść, aby osiągnąć życie wieczne? Czy permanentny dialog Kościoła ze światem nie powinien obejmować także stawiania wyzwań, a kiedy trzeba, także konfrontacji, zwłaszcza, gdy chodzi o walkę z tym, co w różnych kulturach jest po prostu dosłownie i duchowo śmiercionośne? Wyobrażam sobie, że w XVI-wiecznym Meksyku franciszkański „dialog” z azteckimi kapłanami na temat ich liturgicznej praktyki składania ofiar z ludzi nie przyniósłby zachęcających rezultatów. No chyba, że z wyjątkiem powiększenia grupy męczenników po stronie tych pierwszych…

Podziel się cytatem

TP: A zatem: towarzyszenie – ale we właściwym kierunku; dialog – ale z właściwym celem?

GW: Dokładnie tak. Ważne jest pogłębienie znaczenia „dialogu” i „towarzyszenia”, ale nie jako wartości samych w sobie, ale jako narzędzia do osiągnięcia celu, czyli środka do dawania świadectwa prawdzie i wzywania innych do nawrócenia. Nie można stracić tego z oczu. To się dzisiaj staje coraz pilniejszą kwestią. Zachód, zwykle nazywany „rozwiniętym”, właściwie powinien być dziś nazwany „dekadenckim”: pogrąża się coraz bardziej w tym, co św. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium Vitae” z 1995 r. nazwał „kulturą śmierci”. Uznanie tego na kończącym się Synodzie byłoby z pewnością pożytecznym przykładem odczytywania przez Kościół znaków czasu.

Jednak ani „kultura śmierci”, ani katolickie na nią antidotum, czyli „Ewangelia Życia”, która z radością świadczy o niezbywalnej godności i nieskończonej wartości każdego ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci – nie zostały przywoływane we wspomnianym „Instrumentum laboris” dla trwających obrad synodalnych. Podobnie, o dwóch kluczowych kwestiach życiowych, jak aborcja i eutanazja, również nie ma ani słowa w tym wstępnym dokumencie Synodu. Zobaczymy, czy pojawią się w dokumencie końcowym.

Podziel się cytatem

TP: Przyzna Pan jednak, że wielu uczestników i komentatorów Synodu, z którymi w tych dniach możemy porozmawiać w Rzymie praktycznie na każdym kroku, podkreśla plusy choćby samej synodalnej metodologii: zaproszenie różnych kręgów kulturowych, obecność wielu świeckich oraz zaangażowanie osób spoza kręgów katolickich, które – nie mając co prawda prawa głosu – służą radą. Czy Pana zdaniem doświadczenie takiego stylu, pomoże uczestnikom Synodu zaszczepiać podobną postawę w Kościołach lokalnych?

Reklama

GW: Niejednokrotnie zauważano, że pontyfikat Franciszka, który rozpoczął się od (być może nawet uzasadnionych) ostrzeżeń, że Kościół katolicki staje się skoncentrowany na sobie i autoreferencyjny, doprowadził ten Kościół do procesu synodalnego, który sam jest właśnie bardzo autoreferencyjny i prawie całkowicie skoncentrowany na sobie. Uważam, że ta dotkliwa ironia stała się wyjątkowo widoczna właśnie na obecnym Synodzie, który jest prowadzony w sposób, który wydaje się być niemal całkowicie oderwany od prawdziwych problemów obecnego świata pogrążonego w kryzysie, i to w tym historycznym momencie: momencie, w którym dewastacja spowodowana przez kulturę śmierci nasila się z minuty na minutę, powodując niewypowiedziane ludzkie cierpienie i głęboko zniekształcając solidarność społeczną. Niestety, czasami może się wydawać, że Synod, mimo całej swojej mowy o „towarzyszeniu”, „dialogu” i „otwartości”, faktycznie odbywa się gdzieś indziej niż wśród autentycznie cierpiącej ludzkości i prawdziwych zagrożeń dla Kościoła, a prowadzony przez niego „dialog” nie ma konkretnego celu i paradoksalnie, zamyka ojców synodalnych w samozadowoleniu.

TP: W naszej poprzedniej rozmowie dzielił się Pan obawami wobec niemieckiej drogi synodalnej oraz głosów nt. konieczności dalszych synodów, czy nawet nowego soboru…

GW: Nie wiemy jeszcze, jakie będą konkluzje raportu końcowego, ale z ostatnich trzech tygodni dyskusji synodalnych tutaj, w Rzymie, jasno wynika, że niemiecka agenda synodalna w żadnym wypadku nie jest podzielana przez inne Kościoły lokalne. Poza tym uważam, że najpierw powinniśmy zająć się pełną implementacją Soboru Watykańskiego II. Wspominam o tym zresztą w swojej najnowszej książce z 2023 roku, wydanej także w Polsce pt. „Uświęcić Świat: Istotne Dziedzictwo Soboru Watykańskiego II”. Po co myśleć o kolejnych soborach, skoro Kościół nie wdrożył jeszcze w pełni wskazań Soboru Watykańskiego II? Natomiast jeśli chodzi o synody, to cóż… Myślę, że wielu z nas ma już dość synodów na jakiś czas.

Reklama

TP: Kilka dni temu obchodziliśmy wspomnienie liturgiczne oraz 40. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, polskiego męczennika zamordowanego przez funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa w PRL. Swoją drogą, media praktycznie wszystkich nurtów odnotowały, że na platformie X wspomniał o nim także Donald Trump. Czy nasz męczennik jest Panu znany? I czy jego postać rzeczywiście coraz bardziej przemawia do Amerykanów?

GW: Oczywiście, że bł. ks. Jerzy Popiełuszko jest mi dobrze znany. Pisałem o nim obszernie i jest dla mnie ważny nie tylko z powodów historycznych i naukowych, lecz także religijnych.

Podziel się cytatem

Mam też nadzieję, że w Ameryce staje się on znany coraz lepiej nie tylko wśród Polonii. Jeśli chodzi natomiast o medialną aktywność pana Trumpa przed wyborami, to śmiem twierdzić, że Donald Trump wie tyle o ks. Popiełuszce, ile ja o rachunku różniczkowym. Nie chcę być pesymistą, ale trzeba pamiętać, że kandydaci przed nadchodzącymi u nas wyborami prezydenckimi, próbują wykorzystywać dla swoich celów absolutnie wszystkie narzędzia, także chwyty religijne. To właśnie robią politycy. Innym problemem dzisiejszych Stanów Zjednoczonych jest to, że ludzie nie interesują się tym, co dzieje się na świecie. I nawet, jeśli szczerze zainteresują się pojedynczą postacią, jak choćby wspomniany ks. Popiełuszko, to niestety nie wchodzą głębiej w ten temat i nie chcą się dowiedzieć, na czym dokładnie polegał system, który go zamordował. I nie zdają sobie sprawy, że ten system na świecie ciągle istnieje i niestety może oraz chce powrócić. Zarówno w Ameryce, jak i w Polsce. Wszędzie. Z tego sobie trzeba zawsze zdawać sprawę i trzeba konkretnie działać, aby nigdy się to nie powtórzyło.

TP: Dziękuję za rozmowę, Panie Profesorze.

Ocena: +15 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tak umierają tylko święci cz. 1

2 kwietnia 2005 r., godzina 21.37. To już 10 lat od śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II. Wciąż powracam wspomnieniami do tamtych dni, gdy Papież Polak był razem z nami. Były wśród nich również lubaczowskie akcenty spotkań. Nasze lokalne, diecezjalne spotkania z Ojcem Świętym…

Przy odchodzeniu papieża Jana Pawła II do domu Ojca był przy nim obecny jego drugi sekretarz ks. prał. Mieczysław Mokrzycki. Rodak z Majdanu, z parafii Łukawiec k. Lubaczowa, kapłan wyświęcony w lubaczowskiej prokatedrze. Przez 9 lat służył Ojcu Świętemu dniem i nocą. Przy łożu śmierci Papieża Polaka był też jego serdeczny przyjaciel kard. Marian Jaworski, metropolita lwowski, a wcześniej administrator apostolski archidiecezji w Lubaczowie w l. 1984-91, Honorowy Obywatel Miasta Lubaczowa. – W dniu śmierci ok. godz. 14 Papież zaczął tracić świadomość, jednak co jakiś czas ją odzyskiwał i wtedy lekko się uśmiechał. Mniej więcej około godz. 16 żegnaliśmy się z nim. Każdy po kolei podchodził, całował jego dłoń i mówił, co chciał Ojcu Świętemu na koniec powiedzieć. Było to ucałowanie relikwii. Pobłogosławił mnie i innych. Do samego końca jego twarz była łagodna, pogodna, promieniała. Mówiłem to już kiedyś, powtórzę jeszcze raz: „Jan Paweł II był piękny, kiedy umierał. Jego twarz była piękna. Tak umierają tylko święci” – mówił dla mediów nasz rodak, ks. prał. Mieczysław Mokrzycki. Ujawnił też inne szczegóły: – Zanim o godz. 19 zapadł w śpiączkę, wypowiedział ostatnie słowa, które brzmiały: „Pozwólcie mi odejść do Pana”. Zapaliliśmy wtedy gromnicę i postawiliśmy w oknie sypialni. O 20. odprawiliśmy Mszę św. przy łożu Jana Pawła II, w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Przewodniczył jej kard. Marian Jaworski, który też udzielił Ojcu Świętemu sakramentu namaszczenia. Po Mszy św. siostry odmówiły Różaniec. Płakały. Jest dwudziesta pierwsza trzydzieści siedem. Monitor pokazuje, że serce Jana Pawła II przestało bić. Doktor Buzzonetti nachyla się nad Ojcem Świętym, a potem mówi nam: – „Powrócił do domu Ojca”. Kard. Stanisław Dziwisz intonuje „Te Deum”, czyli hymn „Ciebie Boga wysławiamy”. Dziękczynienie zamiast rozpaczy. Najpierw nie mogłem tego pojąć. Pękało mi serce. Ale szybko zrozumiałem, że tak trzeba, bo to była piękna chwila. Pożegnanie pięknego, świętego życia.
CZYTAJ DALEJ

Pieśń nad pieśniami. Oratorium Strachocińskie [zaproszenie]

2024-10-21 15:37

Archiwum organizatorów

Podczas jednej z prób przed premierą

Podczas jednej z prób przed premierą

Już w najbliższą niedzielę 27 października w parafii NMP Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie będzie można usłyszeć Oratorium poświęcone biblijnej „Pieśni nad pieśniami”. Jego twórcą jest Tomasz Kozubek z Diakonii Muzycznej Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Wrocławskiej.

Oratorium jest oddolnym pomysłem realizowanym przez Fundację On Jest. Ma pokazać w muzyczny sposób biblijną księgę „Pieśni nad pieśniami”. – Ona jest taką szczególną księga, którą chcemy przedstawić muzycznie, angażując do tego aż 60 artystów. Wśród wykonawców w większości będzie to chór parafialny ze Strachocina, ale są też zaproszone osoby, które posługują muzycznie w różnych miejscach we Wrocławiu, chcą śpiewać i służyć swoim talentem – mówi Elżbieta Woźniak-Łojczuk i dodaje, że w całe przedsięwzięcie angażuje się jeszcze dodatkowo 10 osób, z których każda ma swoją działkę organizacyjną, realizowaną w ramach fundacji.
CZYTAJ DALEJ

UOKiK wszczął postępowanie ws. odnośników do treści prasowych na Facebooku

2024-10-22 09:59

[ TEMATY ]

Facebook

Adobe Stock

Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające po zmianach wprowadzonych w serwisie Facebook przez grupę Meta - poinformował Urząd. Treści polskich wydawców na Facebooku obecnie wyświetlane są w postaci pojedynczego odnośnika, a nie jak dotąd jako graficzny podgląd materiału.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przekazał we wtorek, że wszczęto postępowanie wyjaśniające po zmianach wprowadzonych w serwisie Facebook przez spółkę zarządzającą tą platformą z amerykańskiej grupy Meta (Meta Platforms Ireland).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję