Reklama

Polityka

Nowa stara propaganda

Niedziela Ogólnopolska 5/2013, str. 34-35

[ TEMATY ]

wywiad

polityka

DOMINK RÓŻAŃSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Poglądy lewicowo-liberalne leżą ponoć w naturze dziennikarzy nie tylko polskich. W polskich mediach ten nurt ideowy dominuje i swą agresywnością stara się zwalczać deklarowany na początku III RP pluralizm wypowiedzi. Z całkiem niezłym skutkiem narzuca sporej części społeczeństwa jedynie słuszne sposoby myślenia, wyszydzając wszelką ideową odrębność, strasząc konserwatywną prawicą, religijnością, zwłaszcza tradycyjnym polskim katolicyzmem. Skąd się bierze ta dzisiejsza jednostronna siła medialnego rażenia, czasami jako żywo przypominająca front walki ideologicznej z czasów wczesnego PRL-u?

PIOTR BĄCZEK: - Obecna jakość i charakter polskich mediów to niewątpliwie konsekwencja grzechu zaniechania z początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to kształtowały się u nas zasady wolności. Po likwidacji cenzury i wprowadzeniu politycznego pluralizmu okazało się, że największe media pozostają w rękach grup związanych z reżimem komunistycznym. Wynikało to z woli politycznej ówczesnego kierownictwa państwa. Na mocy ustawy o likwidacji RSW „Prasa-Książka-Ruch” poszczególne tytuły były też przejmowane przez tzw. spółdzielnie dziennikarskie, tworzone przez komunistycznych dziennikarzy. Rządzący politycy solidarnościowi bagatelizowali to zjawisko. Objęto je „grubą kreską”. Dlaczego?!

Reklama

- Może dlatego, że chodziło o mało znaczące politycznie czasopisma?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Szybko jednak okazało się, że właśnie ta kolorowa prasa zaczęła formułować istotny przekaz światopoglądowy, który z czasem przybierał na sile. Stała się nie tylko zapleczem ideowym, kadrowym, ale także materialnym dla rozmaitych postkomunistycznych grup interesów. Były to przecież poczytne pisma i szybko zainteresował się nimi obcy kapitał, którego dopływ jeszcze umocnił pozycję i oddziaływanie tychże grup. Przekaz tak zawłaszczonych mediów był oczywisty...

- Z początku jednak chyba nieco mniej natarczywy i nieco niepewny?

- Tak, ale z czasem to właśnie te media o lewicowej proweniencji rosły w siłę. Skutecznie lansowały swych polityków, czyniąc z nich wspaniałych bohaterów, celebrytów (np. rodzina Kwaśniewskich), pracowały na sukcesy wyborcze postkomunistów. Spółdzielnie wydawnicze, przejmujące redakcje kolorowych magazynów i prasę regionalną, były tworzone przez dziennikarzy, którzy w okresie stanu wojennego byli propagandystami reżimu komunistycznego, zajmowali miejsce dziennikarzy wyrzuconych wówczas z pracy.

- I do dziś propagandystami pozostają?

Reklama

- Jedna z czołowych dziś i bardzo opiniotwórczych dziennikarek telewizyjnych nie wstydzi się tego, że przyszła do pracy w radiu właśnie w stanie wojennym i - jak sama mówi - bardzo dobrze się wtedy bawiła... Ci, którzy zawłaszczali media, mieli na uwadze przede wszystkim możliwość propagandowego przekazu swoich idei, kontrolowanie i niszczenie przeciwników politycznych, ale także podważanie tradycyjnego systemu wartości. Polskie media, inaczej niż media w krajach demokratycznych, nie pełnią funkcji kontrolnej wobec władzy, lecz metodycznie zwalczają formację ideowo-polityczną zagrażającą interesom władzy.

- A to znaczy, że ich przekaz był długo moderowany wprost przez postkomunistów?

- Przynajmniej w znacznej większości przez dawnych komunistów, esbeków, oficerów prowadzących dziennikarzy. Pamiętajmy, że pierwszym „niekomunistycznym” szefem TVP został Andrzej Drawicz, który - jak się później okazało - był zarejestrowanym w latach 60. współpracownikiem SB. Potem zmiany ku normalności były już coraz mniej możliwe. Pojawiała się też coraz mocniejsza krytyka tych zmian. A największymi krytykami byli dziennikarze o niejasnej przeszłości, mocno wspierani przez lewicowo-liberalną część dawnej opozycji solidarnościowej. W ten sposób za pomocą „swoich” mediów broniły się dawne komunistyczne środowiska powiązane z kapitałem o tajemniczej proweniencji.

- Do dziś niejasne pozostają kulisy przyznawania koncesji telewizyjnych na początku lat 90. ubiegłego wieku. Dopiero od pewnego czasu mówi się o wpływie komunistycznych służb na ukształtowanie rynku telewizyjnego w Polsce i na zawartość telewizyjnych przekazów. Ile w tym prawdy i faktów?

- Trudno taki wpływ wykluczyć. Faktem pozostaje, że w Polsce do dziś nie ma - poza Telewizją Trwam, która jest sekowana przez KRRiT - żadnego kanału przekazującego treści inne niż lewicowo-liberalne...

Reklama

- Dlaczego pierwszym beneficjentem procesu koncesyjnego przeprowadzonego w 1993 r. przez KRRiT został Zygmunt Solorz - właściciel Polsatu?

- Nie wiem, czy ktoś z ówczesnych decydentów zechciałby dziś odpowiedzieć na to pytanie... Na pewno w tle pojawia się problem przeszłości Solorza i jego spotkań z SB. Opinia publiczna nie znała wówczas tych informacji, a sam Solorz wypowiedział się dopiero w 2006 r., gdy ujawniono jego teczkę. Nie negował wówczas faktu rozmów z SB, lecz oświadczał, że nie podjął współpracy i nikomu nie zaszkodził. UOP przesłał wówczas do KRRiT tajne materiały na ten temat, jednak do tej pory nie wiadomo, co w nich było. To dziwne, że taka osoba otrzymała w 1993 r. tę bardzo cenną koncesję.

- KRRiT uzasadniała, że to w nagrodę za „polskość kapitału”... Przegrali wówczas nie tylko ojcowie franciszkanie z Niepokalanowa (którzy zadeklarowali zaciągnięcie kredytu bankowego pod zastaw kompleksu klasztornego), ale - ku ogromnemu niezadowoleniu Lecha Wałęsy - przegrał także Nicola Grauso, właściciel Polonii 1 i „Życia Warszawy”...

Reklama

- Wtedy toczyła się dość zacięta walka o różnego rodzaju wpływy, a media, zwłaszcza telewizja, były jej najważniejszym instrumentem. Być może pieniądze Solorza były „polskie”, ale w jaki sposób zarobione? Dlaczego wtedy, gdy trwał proces koncesyjny, odpowiednie organy państwa nie przedstawiły społeczeństwu żadnych bliższych informacji, a Solorz nie wyjaśnił wtedy tych spraw? Polsat na pewien czas stał się potentatem na rynku telewizyjnym.

- Wkrótce jednak pojawiła się konkurencja w postaci TVN.

- I zagarnęła sporo z rynku reklamowego. Gdy przydzielano koncesję, oczywiście, starym zwyczajem, opinia publiczna nie była informowana ani o zamiarach programowych, ani o ludziach tworzących tę telewizję. Mariusz Walter był przedstawiany jako profesjonalny twórca telewizji i prawdziwy specjalista na rynku telewizyjnym. Milczeniem pominięto np. to, że był osobą zasłużoną dla komunistycznego resortu spraw wewnętrznych, bo w 1979 r. otrzymał nagrodę MSW. Współtworzącej TVN spółce ITI zarzucono później - w tzw. Raporcie Macierewicza - że powstała w wyniku działań komunistycznych służb wojskowych. ITI podważa to stwierdzenie i przez lata procesuje się z Antonim Macierewiczem. Jednak szkoda, że wciąż tak mało wiemy o początkach tego koncernu. Wiemy za to, że zatrudnił on wielu dziennikarzy o rodowodach komunistycznych i m.in. dzięki temu telewizja ta wyspecjalizowała się wkrótce w walce z wrogiem lewicowo-liberalnego salonu, czyli z tzw. ciemnogrodem, reprezentowanym przez środowiska zbliżone do Kościoła - Telewizję Trwam, Radio Maryja i PiS.

- Dziś wszystkie media głównego nurtu mówią jednym głosem - głosem nienawiści wobec tych właśnie środowisk. Ile jest w tym dziennikarskiego „owczego pędu”, a ile przemyślnej inspiracji tzw. dysponentów?

Reklama

- Tu warto przypomnieć działalność tzw. grupy płk. Lesiaka z lat 90. (od rządu Suchockiej do rządu Cimoszewicza), która zajmowała się środowiskami prawicowymi, dezintegrowała je i siała dezinformację w mediach. Formułowała opinie, które były zamieszczane i powielane w prasie oraz w mediach elektronicznych. Ówczesny UOP (mocno skażony komunistycznymi kadrami) znacząco wpływał na dziennikarzy poprzez ulokowaną w mediach agenturę. Metodycznie wprowadzano do obiegu publicznego tezy dezawuujące ówczesną opozycję prawicową.

- Tzw. dziennikarska agentura to nie political fiction?

- Dziennikarska agentura w minionym dwudziestoleciu - trzeba podkreślić, że wciąż o proweniencji i związkach mocno postkomunistycznych - miała się dobrze i wciąż ma się dobrze. Ostatnio mówi się nawet, że zespół Lesiaka nadal funkcjonuje...

- Na jakiej podstawie można tak mówić?

- Choćby na przykładzie artykułów negujących działalność podziemną Jarosława Kaczyńskiego. Podobne tezy były formułowane właśnie w latach 90. przez grupę Lesiaka. Zwłaszcza że i wtedy, i teraz podobny jest skład służb specjalnych... A więc można podejrzewać, że tamta grupa z lat 90. nadal funkcjonuje. Tego rodzaju działalność nie podlega kontroli parlamentarnej...

- Jak można ocenić związki mediów z wojskowymi służbami - z legendarną WSI? Co mówi na ten temat Raport z likwidacji WSI?

Reklama

- Jest to w nim dość dokładnie opisane. Stwierdza się tam, że były prowadzone działania operacyjne - inwigilowano, śledzono dziennikarzy, pisarzy, publicystów wypowiadających się negatywnie o WSI, o konieczności zmian w wojsku. Wszystko to pod pozorem, że te publikacje prasowe podważają możliwości obronne RP. Pod lupą WSI znajdowali się wszyscy kontestujący zmiany po 1990 r., a właściwie brak odbudowy wojska i zaniechanie dekomunizacji. A bardzo wymowną ciekawostką jest np. to, że oficer WSI zajmujący się wcześniej sprawą Józefa Szaniawskiego za czasów rządów PO stał się - jak ujawnił „Nasz Dziennik” - ekspertem ABW od spraw terroryzmu...

- Czy jednak można dziś odpowiedzialnie mówić, że obecny kształt mediów jest emanacją komunistycznych służb specjalnych?

- Powiedziałbym raczej, że kształt i charakter większości mediów w Polsce jest wynikiem działalności środowiska dawnych służb specjalnych, ale także lewicowej części solidarnościowej opozycji, która zaakceptowała te działania. Nieszczęściem dla demokratycznej Polski jest to, że w ten sposób zablokowano rozwój normalnego, pluralistycznego i naprawdę wolnego rynku medialnego.

- Ostatecznie i beznadziejnie?

- Nie! Środowiska patriotyczne, chrześcijańskie i niepodległościowe są na tyle twórcze, że powstają nowe media, na przekór wszystkiemu. Im większą furię to budzi - jak jesienny marsz w obronie Telewizji Trwam - tym większa nadzieja na przełamanie wreszcie dyktatu lewicowego monopolu w mediach.

* * *

Piotr Bączek - politolog, publicysta. W latach 1999 - 2004 redaktor naczelny tygodnika „Głos”. Od 2006 r. członek Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. W latach 2006-2007 kierował Biurem Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pracował w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Złotym Krzyżem Zasługi

2013-01-29 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Potrzebna jest międzynarodowa komisja ds. Smoleńska

[ TEMATY ]

wywiad

polityka

Artur Stelmasiak

Piotr Pszczółkowski

Piotr Pszczółkowski
ARTUR STELMASIAK: : - Jest Pan Posłem pierwszej kadencji i jednocześnie doświadczonym adwokatem. Czy sejm jest odpowiednim miejscem dla prawników-praktyków? Poseł mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik części rodzin smoleńskich: - Sejm tworzy prawo, a więc każdy prawnik powinien być tu mile widziany. Myślę, że moje doświadczenie zdobyte na salach sądowych i podczas przesłuchań w prokuraturach pozwala na szerokie spojrzenie na polskie prawo. Potrafię patrzeć na prawo tak jak patrzą na nie zwykli ludzie, czyli ci wobec których to prawo jest stosowane. Myślę, że moje doświadczenie może być wykorzystane do tworzenia lepszego prawa i bardziej przyjaznego dla ludzi. - Czy jest trochę strachu na początku pierwszej poselskiej kadencji? - Mam raczej poczucie wielkiej odpowiedzialności, bo przecież mandat, który otrzymał PiS w tych wyborach, jest porównywalny ze zwycięstwem opozycji niepodległościowej w 1989 roku. Moim zdaniem ten Sejm jest ostatnią nadzieją na to żeby Polska była taka, jaką chcieliśmy mieć 25 lat temu. Ze swojej strony mogę zapewnić, że zrobię wszystko, aby tę szansę jak najlepiej wykorzystać. - Jest Pan pełnomocnikiem rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i doskonale zna całe śledztwo. Co będzie dalej z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy? - Badaniem i śledztwem powinny zająć się odpowiednie organy państwa, a w szczególności prokuratura i Państwowa Komisja Badań Lotniczych. - Czyli nie będzie komisji międzynarodowej? - Jestem za tym, żeby taka komisja powstała. Nie dlatego, że Polacy nie potrafią wyjaśnić przyczyn katastrofy, ale po to aby taka komisja wydała międzynarodowy werdykt. Potrzebny nam jest raport, który będzie miał maksymalnie wysoką rangę na arenie międzynarodowej po to, by obalić wszystkie rosyjskie kłamstwa z raportu MAK. Jeśli opracujemy tylko swój raport, to będzie on słabo słyszany za naszymi granicami. PKBWL
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV - wybranek Ducha św. na nasze czasy

2025-05-09 12:07

[ TEMATY ]

Leon XIII

Prof. Grzegorz Górski

nowy papież

Papież Leon XIV

Vatican Media

Program każdego papieża, zawiera się w decydującej mierze w przybranym przez Niego imieniu. Tam trzeba szukać zarówno owego powiewu Ducha św., który kierował sercami i umysłami głosujących, jak również wskazań co do tego, co określa nadchodzący pontyfikat.

Nie ma żadnych wątpliwości, że kard. Prevost odwołuje się do ostatniego, wielkiego papieża o tym imieniu - Leona XIII. Był on sternikiem Kościoła przez 25 lat w okresie, w którym skala wyzwań dla katolików była być może nawet większa niż obecnie. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech poczyta jakie tajfuny uderzały w Kościół w owym okresie w każdym miejscu na świecie. Ot choćby, jaką sytuację miał Kościół we Włoszech, które poddane były ówcześnie histerycznej masońskiej obsesji.
CZYTAJ DALEJ

Celebrowanie Tygodnia Biblijnego

2025-05-09 21:25

Marzena Cyfert

Msza św. w kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim

Msza św. w kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim

Na każdy dzień Tygodnia Biblijnego Inicjatywa Biblijna „Lumen vitae”, pod patronatem abp. Józefa Kupnego, przygotowała wiele ciekawych propozycji.

Były to: otwarte spotkania Kręgów Biblijnych, warsztaty uwielbienia Boga tańcem i psalmami, spotkanie autorskie z ks. prof. Mariuszem Rosikiem wokół książki „Dlaczego? Biblijne podstawy katolicyzmu”, warsztaty Bibliodramy. W kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim wierni modlili się w intencji Dzieła Biblijnego w Polsce. Eucharystię sprawował ks. prof. Mariusz Rosik.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję