Reklama

Niedziela Małopolska

Kalendarz adwentowy

Niedziela małopolska 48/2012, str. 6

[ TEMATY ]

wychowanie

adwent

B. Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Za tydzień zaczyna się Adwent. Pewnie wielu z nas podejmie jakieś postanowienia, wyrzeczenia, będziemy się więcej modlić, może ofiarujemy za kogoś jakieś działania. Ponieważ do rozpoczęcia tego okresu przygotowania zostało nam jeszcze trochę czasu, może warto pomyśleć, jak pomóc go przeżyć naszym najmłodszym. Poza podjęciem trudu wspólnego uczestnictwa w Roratach, codziennej modlitwy różańcowej przy wieńcu adwentowym; poza przygotowaniem lampionów, czy ograniczeniem spożywania słodyczy, można pokusić się o coś wyjątkowego - specjalny kalendarz adwentowy. Nie taki, który za kilka złotych można kupić w sklepie spożywczym, ale taki, który przygotujemy specjalnie dla naszych pociech.

Poniżej zamieszczam pewną propozycję, która może być wzbogacona własnymi pomysłami. Ufam, że będzie to owocne i ciekawe - zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kalendarz można zrobić samemu, z kartonu, deseczek, etc. Trzeba policzyć dni Adwentu, zrobić okienka lub szufladki. Może to być także pudełko, do którego wrzucimy karteczki oznaczone kolejnymi dniami Adwentu. Do takiej karteczki może być przymocowany cukierek. A co na karteczkach...? Możliwości jest wiele.

Adwent ze świętymi

Pierwsza opcja to Adwent ze świętymi. Każdego dnia wspominamy świętych. Można więc przygotować krótkie historie patronów kolejnych dni Adwentu. W dzień św. Barbary opowiedzieć dzieciom o patronce górników. W dzień św. Franciszka Ksawerego - o jezuickim misjonarzu, który wyjechał do dalekich Chin, by tam mówić ludziom o Chrystusie. W dzień św. Mikołaja w naszym kalendarzu dziecko może znaleźć np. dwa cukierki - jeden dla niego, a drugi po to - by wzorem Świętego - podzielić się łakociem z innymi. Wyjątkowym dniem będzie na pewno święto Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej - tego dnia wybierzmy się całą rodziną do kościoła. Możemy wówczas także w sposób uroczysty powierzyć całą rodzinę Matce Bożej Niepokalanie Poczętej. W grudniu nadejdą i takie dni, gdy wartością będzie opowiedzenie dzieciom o najnowszej historii naszego kraju. 13 grudnia obchodzimy nie tylko kolejną rocznicę stanu wojennego, ale także i dzień modlitwy za jego ofiary. Przedostatnia niedziela Adwentu nazywana jest „gaudete”. Oznacza ona radość ze zbliżającego się szybkim krokiem Bożego Narodzenia. Dzieci mogą zapytać, dlaczego ksiądz tego dnia ubrany jest nie w fioletowy, ale w różowy ornat. Dziecięca ciekawość zapewne przyniesie także wiele informacji dorosłym, którzy będą musieli poszukać, poszperać, a może dopytać księdza o pewne sprawy. Te pytania mogą być także pomysłem na inną formę kalendarza adwentowego - w wersji dla ciekawych.

Reklama

Adwent dla ciekawych

Przygotujmy karteczki z pytaniami i odpowiedziami. Najlepiej, oczywiście, by pytania były związane z Adwentem i świętami Bożego Narodzenia. Można np. zapytać: Dlaczego Msze św. w Adwencie nazywamy Roratami? Dlaczego do kościoła przychodzimy z lampionami? Skąd pochodzi św. Mikołaj? Dlaczego w miastach, na ulicy i w sklepach spotykamy wielu św. Mikołajów, którzy mają na głowach czapki z pomponem, a nie biskupią infułę? Dlaczego ubieramy choinkę? Kto wymyślił kolędy? Co to jest wigilia? Dlaczego Msza św. o północy nazywana jest pasterką? Dlaczego Pan Jezus urodził się w stajence? To tylko przykłady pytań, które mogą wraz z odpowiedziami znaleźć się w adwentowym kalendarzu. Może to być także wspaniała forma domowej katechezy. Jeśli rodzice czy dziadkowie mają czas i mogą pozwolić sobie na przygotowanie zestawu pytań i odpowiedzi - dlaczego nie wykorzystać kalendarza adwentowego do takiej właśnie zabawy?

Adwent z muzyką

Mniej czasu na przygotowanie, ale więcej na wykonanie, będzie wymagał muzyczny kalendarz adwentowy. To pomysł bardzo prosty i trudny zarazem. W każdym z okienek kalendarza możemy zamieścić tytuł kolędy, a w pierwszych dniach Adwentu mogą to być pieśni Roratnie: „Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry”, „Oto Pan Bóg przyjdzie”, „Marana tha”, „Spuśćcie nam na ziemskie niwy”, „Czekam na Ciebie, dobry Boże”, „Zdrowaś bądź Maryja” czy „Archanioł Boży, Gabryel” - to propozycje wprost na pierwsze 7 dni. W kolejnych możemy uczyć dzieci pięknych polskich kolęd, by po wieczerzy wigilijnej usiąść wspólnie i zaśpiewać całą rodziną. Dzieci kochają śpiew i muzykę - zatem uprzednie przygotowanie przyniesie im wiele radości, a dla rodziców i dziadków będzie to na pewno powód do dumy!

Reklama

Adwent z zadaniami

Dzieci, oprócz muzyki i tańca, bardzo lubią zadania. Innym pomysłem może być więc kalendarz z zadaniami. Jakimi? Tutaj znów pojawia się okazja do improwizacji. Pewnie każde dziecko ma jakieś trudności - jedne z porannym wstawaniem do przedszkola czy szkoły. Inne z wiązaniem butów. Jeszcze inne z samodzielnym jedzeniem, mówieniem „proszę” i „dziękuję”, ze sprzątaniem zabawek. W okienkach kalendarza mogą zatem pojawić się zadania, które pomogą dzieciom ćwiczyć się w czynnościach sprawiających im trudności. Nagrodą za wypełnione zadanie może być na koniec dnia cukierek lub czekoladka ukryta w kalendarzu. Można również postawić na modlitwę - każdego dnia w okienku umieścić intencję i wraz z dziećmi modlić się, np. krótkim „Zdrowaś Maryjo” za konkretne osoby czy sprawy. Ważna jest tutaj konsekwencja i wierność tym drobnym postanowieniom.

Koda

Kiedy Adwent dobiegnie końca, czeka nas czas Świąt, jak wiemy, lśniący i kolorowy. Jeśli pomożemy dzieciom w sensownym przeżyciu Adwentu, wspólnie z nimi w Boże Narodzenie doświadczymy swoistego dopełnienia, wejdziemy w czas Świąt przygotowani. Wówczas kolorowe świecidełka staną się tylko dodatkiem, a nie treścią samą w sobie. Może dobrze będzie także zakończyć ten czas spacerem po kościołach Krakowa, wspólnym oglądaniem szopek, być może udziałem w Żywej Szopce przy ul. Franciszkańskiej. Życie, także to religijne, przynosi nam wiele sposobów do wychowywania naszych dzieci, tak zwyczajnie i zarazem interesująco. Warto zainwestować w ten tak szybko mijający czas. A owoce będą słodkie i dojrzałe...

2012-12-31 00:00

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ręce na obrusie

Jak polscy rodzice traktowali wychowanie dzieci w duchu przestrzegania zasad, np. prawidłowego zachowania się przy stole, w czasach, gdy w Polsce nie panował jeszcze komunizm ani liberalizm? Najbardziej uderzająca była konsekwencja dorosłych. Z dziećmi nie obchodzono się jak z jajkiem, tylko stawiano od najwcześniejszych lat określone, nierzadko twarde wymagania. Od zasad nie było odstępstw, inaczej przestawały być zasadami. Michał Żółtowski wspomina swoje dzieciństwo spędzone przed ostatnią wojną w majątku rodziców w Czaczu na Wielkopolsce: „W okresie letnim siadało do stołu około dwudziestu osób [łącznie z nauczycielkami i nianiami]. Przy jedzeniu pilnowano, byśmy się prosto trzymali, estetycznie jedli i nie chowali rąk pod stół. Podczas obiadu i kolacji dzieci się nie odzywały, mówili tylko dorośli” („Wspomnienia z młodych lat”).
Anna z Branickich Wolska spędziła najmłodsze lata w pałacu w Wilanowie, własności rodziców: „Naczelną wartość w tym systemie wychowawczym stanowił szacunek dla wieku i pracy - wspomina. - Trzeba było usługiwać starszym, pomagać im. Zawsze starsi byli pierwsi. Pamiętam nasze śmieszne pytanie: «Kiedy my dojdziemy do takiego wieku, żebyśmy mogły zjeść kawałek combra zajęczego, a nie tylko łapy?». Dzieci siedziały zawsze na końcu stołu i zjadały «resztki» z półmisków, a wszystkie dobre kąski jedli starsi…”.
W domu Zaleskich w Mojówce na Ukrainie, tak jak we wszystkich domach polskich ziemian, „w czasie obiadu jadalny stawał się terenem musztry dzieci” - wspomina Anna Saryusz-Zaleska („Niezapomniana Ukraina”). - W uszach aż brzęczało od «siedź prosto, jak trzymasz widelec, jedz cicho, ręce na obrusie». Ojciec miał duże poczucie humoru. Przybierając kpiącą minę, z łobuzerskim błyskiem w oku i ostentacyjną powagą częstował dzieci sentencją: «przy stole jak w kościele», albo dla odmiany deklamował urywki ze «Złotej różdżki». Nieposłuszny Pawełek staje się powodem katastrofy; wpada pod stół, a wraz z nim «obiad cały doskonały, leguminka, flaszka winka». Nie ujdzie mu to bezkarnie (…). «Oho! Jedzie prystaw z dzwoneczkiem». Największą obrazą było usłyszeć ten przytyk. Dlatego dzieci wystrzegały się brzęczenia łyżeczką o filiżankę. Prystaw był carskim urzędnikiem policyjnym, którego wizyta nie wróżyła nic dobrego. Jeździł z dzwonkiem. Rosjanie nie bywali w naszym domu…”.
Jean Goyard, historyk, znawca tradycji rodzin francuskich, podkreśla, że tradycja katolickich domów w epoce przedrewolucyjnej - zarówno we Francji, jak i w Polsce, która była z kulturą francuską silnie związana - dokonała jedynego w swoim rodzaju połączenia w nierozerwalną całość sztuki kulinarnej, sztuki nakrywania do stołu i sztuki konwersacji. „Ludzie w epoce ancien regime’u traktowali posiłki jako okazję do spotkań, a raczej, powiedziałbym, jako kolumnę, która ma przyjąć kapitel - czyli konwersację.
Dzisiejszemu czytelnikowi tradycyjne zasady wychowania dzieci mogą się wydawać niezasłużoną katorgą najmłodszych, dręczeniem potomstwa, względnie sztuką dla sztuki. Zasady nie są dziś uważane za coś istotnego. Ich sens często nie jest rozumiany. A ponadto jesteśmy przyzwyczajeni do wszechobecnych obrazów antykultury - oglądania telewizji podczas wspólnego posiłku, objadania się, nieprzystojnych żartów, tolerowania u dzieci jedzenia rękami, grymaszenia, przekrzykiwania się w czasie posiłku itd. Jeszcze przed ostatnią wojną rodzice katoliccy byli czujni, bo wiedzieli, że przymykanie oczu na łamanie przez dzieci zasad zaowocuje w przyszłości słabością charakteru, uniemożliwi moralny rozwój człowieka. Wiedzieli, że zasady przyzwoitego zachowania się przy stole są nie tylko wizytówką kultury, ale mówią o człowieku bardzo wiele. Że nie szuka w życiu ułatwień, potrafi się opanować, szanuje drugiego człowieka, nie jest niewolnikiem instynktów. Dobre wychowanie tym się różni od jego pozorów: „ugrzecznienia”, przesady, sztuczności w zachowaniu, a także ulegania zachowaniom stadnym („robię to, co wszyscy, więc jestem dobrze wychowany”), że weryfikują je sytuacje trudne. Jeśli człowiek nie zachowuje się jak dzikus podczas posiłku (gdy jest na przykład wygłodzony), gdy nie porzuca zasad uprzejmości i grzeczności w skrajnych warunkach - wobec wszystkich, bez względu na ich pozycję społeczną - a także nie łamie zasad moralnych, nie ulega pożądliwości i chciwości, nie daje się przekupić, nie zaczyna kłamać, można nazwać go człowiekiem kulturalnym. Kultura na naszym kontynencie wyrosła z chrześcijaństwa. Jej rdzeniem jest miłość bliźniego. Wraz ze schyłkiem katolickiej wiary niknie kultura.
Przywracanie zasad w tak pozornie mało ważnym obszarze życia, jak eleganckie zachowanie się przy stole ma więcej wspólnego z zachowaniem naszej tożsamości katolickiej, niż można by sądzić.

CZYTAJ DALEJ

Świętość na wyciągnięcie ręki

Niedziela Ogólnopolska 48/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Carlo Acutis

bł. Carlo Acutis

bł Carlo Acutis

Fot. z publikacji abp Domenico Sorrentino

O fenomenie „świętego w trampkach”, który skradł serca współczesnej młodzieży i stał się dowodem na to, że świętość jest osiągalna dla każdego, z abp. Domenico Sorrentino z Asyżu, autorem książki Oryginały, nie fotokopie. Karol Acutis i Franciszek z Asyżu, rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Ks. Jarosław Grabowski: Błogosławionego Carla Acutisa pochowano w Asyżu, mieście św. Franciszka. Święty Biedaczyna i „święty w trampkach” to dość oryginalne zestawienie. Czterdziestopięcioletni Franciszek zmarł w 1226 r., a zaledwie 15-letni Carlo – w 2006 r. Ksiądz Arcybiskup napisał książkę na ten temat. Wiemy, że te osoby dzieli wiele, nie tylko czas, a co je łączy?

Abp Domenico Sorrentino: Jest wiele elementów wspólnych. Obydwaj byli zakochani w Stwórcy i stworzeniu. U Franciszka natura lśni blaskiem w sposób bardzo poetycki jak w Pieśni słonecznej. Carlo, który żył w naszych czasach, kochał przyrodę, ale także sport, muzykę, a przede wszystkim internet – to współczesne medium komunikacji. Obydwaj wiedli głębokie życie duchowe. I choć żyli w jakże różnych epokach, to obydwaj uznawali, że cały wszechświat – w tym także technologie – jest wielkim darem Boga.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję