Kiedy słyszymy słowo "chrzest", myślimy o naszym parafialnym
kościele, o chrzcielnicy i o kapłanie, który małemu dzieciątku udziela
sakramentu chrztu świętego, i przypominamy sobie tę podstawową prawdę
wiary, że "chrzest jest to sakrament, w którym zostajemy wyzwoleni
od grzechu i odrodzeni jako dzieci Boże, stajemy się członkami Chrystusa
oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego
posłannictwa" (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1213). Rozważając
Ewangelię o chrzcie Pana Jezusa, chociaż nie ogarniamy tej tajemnicy,
wiemy, że naszemu Boskiemu Zbawicielowi nie było potrzebne oczyszczenie
z grzechów. A jednak ów chrzest Jezusowy był konieczny, skoro On
sam powiedział do Jana: "Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić
wszystko, co sprawiedliwe". Pan Jezus przyłączył się do św. Jana
Chrzciciela w jego nauczaniu i do tych ludzi stojących w kolejce,
aby przyjąć od niego chrzest pokuty na oczyszczenie grzechów. W sercach
tych ludzi była jakaś świadomość winy i potrzeba oczyszczenia. Ale
dzięki łasce Bożej Jan Chrzciciel wiedział, że temu obrzędowi pokutnemu
musi towarzyszyć wewnętrzna przemiana myśli i serca, że nie same
obrzędy i zwyczaje religii izraelskiej oczyszczają i uświęcają, że
musi przyjść Uświęciciel i że jest Nim Ten, który jego samego uświęcił
w łonie matki przed narodzeniem. Jezus z Nazaretu słyszy o nauczaniu
i chrzcie udzielanym przez Jana. Staje pokornie nie tylko w szeregu
uczniów Jana, ale i tych grzeszników, którzy doświadczają wewnętrznej
potrzeby łaski Bożej. Tą swoją prośbą o chrzest Janowy Pan Jezus
potwierdza prawdziwość jego przepowiadania i potrzebę nawrócenia.
Pan Jezus jakby podejmuje program kaznodziejski Jana Chrzciciela,
udziela mu aprobaty, chce być realizatorem jego misji, a Jezusowa
Ewangelia stanie się wypełnieniem tego, co Jan Chrzciciel zapowiada.
Ale dzięki światłu Ducha Świętego wielki Chrzciciel wie, że Ten,
który stoi przed nim, jest nie tylko większy od niego, ale także
za chwilę usłyszy radosne potwierdzenie tej swojej wiary: "Ten jest
mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" (Mt 3, 17).
Przed chrztem w Jordanie Pan Jezus żyje w ciszy i ukryciu
Nazaretu. Po tym chrzcie rozpoczyna się Jezusowa ewangelizacja. Ojciec
Święty Paweł VI tak bardzo szeroko określa tę posługę Kościoła: "
Żadna niepełna i niedoskonała definicja nie może zadośćuczynić bogatej,
wielostronnej i dynamicznej rzeczywistości, jaką jest ewangelizacja" (
Evangelii nuntiandi, nr 17). "Jest ona raczej procesem wielowarstwowym,
złożonym z różnych elementów, jakimi są: odnowa ludzkości, dawanie
świadectwa, otwarte przepowiadanie, przylgnięcie duchowe, wejście
we wspólnotę, przyjęcie znaków, dzieła apostolskie" (EN 24). Nawet
kapłan, który na mocy swojego powołania jest głosicielem słowa Bożego,
nie zawsze, nie w każdej chwili spełnia tę posługę. Ale także on
pragnie dawać świadectwo swojej wiary, pragnie całym sercem przylgnąć
do Jezusowej Ewangelii, pragnie być w swojej wspólnocie jak w Bożej
rodzinie i podejmować dzieła apostolskie, które raczej są czynem
niż tylko głoszeniem słowa. Te wszystkie współczynniki ewangelizacji
uzupełniają się wzajemnie. Czyny nie mogą zaprzeczać słowom, a liturgia
słowa ma mieć swoje dopełnienie w czynach podyktowanych wiarą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu