Reklama

Zdrowie

Dzięki wierze nie straciłem nadziei - historia chorego Grzegorza

- Nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie dałem się złamać. Wierzę, że Bóg nigdy nie zostawi mnie samego. Pomoże i przeprowadzi przez najtrudniejsze sytuacje. Dzięki wierze nie traciłem nadziei - opowiada Grzegorz o sobie.

[ TEMATY ]

Caritas

pomoc

Archiwum Grzegorza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grzegorz ma dopiero 24 lata, a przeżył już bardzo wiele. Od dzieciństwa doświadczał samotności, odrzucenia i braku miłości. Tym bardziej zaskakujący jest jego optymizm, pogoda ducha i zaufanie do ludzi. Głęboka wiara w Boga i jego bliskość w każdej sytuacji daje mu siłę i nie dopuszcza negatywnych myśli. A obiektywnie życie Grześka jest bardzo skomplikowane. Do samodzielnego radzenia sobie i braku wsparcia ze strony dorosłych przyzwyczaił się od najmłodszych lat.

Grzegorz urodził się z tą rzadką chorobą genetyczną, która doprowadza do stopniowej utraty słuchu i wzroku. Szacuje się, że zespół Ushera, który został u niego zdiagnozowany dopiero 1,5 roku temu, jest odpowiedzialny za 3-6 proc. wszystkich przypadków głuchoty dziecięcej. Występuje też u 50 proc. dorosłych osób głuchoniewidomych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jako dziecko był przekonany, że niezdolność widzenia w ciemności to coś naturalnego. Słaby słuch oznaczał po prostu, że musi czytać z ust mówiącego. Nikt nie rozczulał się na małym Grzesiem, musiał radzić sobie jak zdrowe dziecko. Pierwszy aparat słuchowy otrzymał dopiero w wieku 15 lat po interwencji sprzedawczyni z lokalnego sklepu. To ona zwróciła uwagę, że Grzesiek nie dosłyszy i powiedziała o tym jego mamie. Aparat zupełnie zmienił jego życie. Do tego momentu nie zdawał sobie sprawy ze swoich ograniczeń. Zrozumiał także przyczyny wcześniejszych problemów z nauką. A w szkole nigdy nie było różowo. Grzegorz był inny. Niepełnosprawny, a do tego pochodzący z rodziny naznaczonej alkoholizmem. Z powodu zaniedbań i braku pomocy w szóstej klasie trafił do szkoły specjalnej. Natychmiast poczuł się tam lepiej. Po raz pierwszy doświadczył opieki i troski ze strony opiekunów i nauczycieli. Zaprzyjaźnił się z kolegami ze szkoły. Wreszcie przestał być inny i obcy. Jednak warunki w domu spowodowały, że postanowił przerwać naukę po ukończeniu gimnazjum.

Czułem, wiedziałam, że pozostanie w domu skończy się dla mnie tragicznie. Jeżeli nie wyrwę się z tego miejsca, to stanie się coś niedobrego. Dlatego zdecydowałem, że muszę jak najszybciej zacząć zarabiać pieniądze i uciec jak najdalej się da - mówi Grzegorz.

Podziel się cytatem

Reklama

Sytuacja domowa była dramatyczna - alkohol, awantury, przemoc, prześladowanie. Nikt nie dbał o dziecko a potem nastolatka. Grzegorz żył w nieustannym stresie i strachu przed biciem i krzykiem. Zamknął się w sobie by przetrwać. W domu próbowano wmówić mu chorobę psychiczną. Chodziło o przejęcie przysługującej mu renty. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia rodzina wezwała do Grześka pogotowie, które zabrało go do szpitala psychiatrycznego. Gdy w szpitalu nie znaleziono powodów, aby go zatrzymać, nie miał jak wrócić do domu. W zimną, bożonarodzeniową noc wędrował kilkanaście kilometrów. Po drodze mijał oświetlone domy, choinki w oknach i rodziny przy stole. Szedł, płakał i modlił się. Był sam i ze strony najbliższych nie mógł oczekiwać żadnej pomocy.

Reklama

Grzesiek od najmłodszych lat był przekonany, że musi jak najszybciej uciekać z rodzinnego domu. Podejmował się każdej pracy. Chodził od domu do domu prosząc o zatrudnienie. Zbierał jagody, grzyby, kopał ziemniaki. Wiedział, że tylko pieniądze pomogą mu zostawić ten koszmar. Przez dłuższy czas pracował w wytwórni makaronu. To było dobre doświadczenie. Właściciel firmy uczciwie traktował pracowników i Grzesiek wreszcie nie był głodny. Pracował ciężko, ale za przyzwoite pieniądze. Nie miał jeszcze 18 lat. Ten czas w wytwórni dał mu oddech, możliwość pomyślenia o tym co robić w przyszłości. Zdecydował się na powrót do szkoły. W mieleckiej szkole specjalnej zdobył zawód kucharza.

Reklama

- Ta szkoła była dla mnie jak dom. Przyjęto mnie z otwartymi rękami. Czułem, że jestem dla nich ważny, że mój los nie jest im obojętny - wspomina Grzegorz.

Moment ukończenia szkoły oznaczał ostateczną wyprowadzkę z domu. Niewiele miał, trochę oszczędności, niewysoką rentę, żadnych kontaktów, ale absolutną pewność, że nie może tam mieszkać. Wierzył, że i tym razem Bóg także zaopiekuje się nim i ma dla niego najlepsze rozwiązanie.

Codziennie rano modlę się o dobry dzień, dobrych ludzi, dobre wydarzenia. I Bóg słucha - uśmiecha się Grzegorz.

Podziel się cytatem

Z pewnością to Bóg postawił na jego drodze życiowej Piotra. To był jego pierwszy dzień w Tarnowie. Szedł ulicą pogrążony w myślach o tym co dalej zrobić.

Modliłem się: Boże daj mi kogoś bo sam nie dam rady. – opowiada - I Bóg mnie wysłuchał.

Podziel się cytatem

Wypadły mu z kieszeni dokumenty. Pozbierał je z chodnika i wstając potrącił przechodzącego obok mężczyznę.

Nie wiem dlaczego zamiast przeprosić, opowiedziałem pokrótce, co mnie sprowadza do Tarnowa i że pilnie potrzebuję każdej pracy. Tak zaczęła się nasza przyjaźń, a właściwie opieka Piotra nade mną i moim życiem - wspomina Grzegorz.

Reklama

Pomogę Ci - obiecał Piotr już podczas tego pierwszego, przypadkowego spotkania.

I tak się stało. Piotr znalazł dla Grzegorza kawalerkę do wynajęcia i pomógł załatwić niezbędne formalności. Wprowadził chłopaka do swojej rodziny. W oczekiwaniu na kawalerkę, Grzesiek zamieszkał w domu rodziców Piotra. Zobaczył po raz pierwszy miłość, życzliwość, wzajemną opiekę i normalne domowe posiłki. Tego wszystkiego nigdy przedtem nie zaznał. Nie wiedział, że ludzie mogą odnosić się do siebie w taki sposób. Grzegorz lubił prace ogrodnicze więc rodzina Piotrka oddała mu w opiekę spory kawałek swojego ogrodu.

Zawsze lubiłem wszelkie prace kreatywne. Zanim straciłem wzrok malowałem pisanki, robiłem stroiki świąteczne, kompozycje z piasku. Dobrze radziłem sobie w pracy z ziemią, sadzeniem kwiatów, krzewów. W domu mam 90 kwiatków w doniczkach - uśmiecha się Grzegorz.

Zrobiłem piękny ogródek na ziemi oddanej w moją opiekę przez mamę Piotra – dodaje.

Podziel się cytatem

Po przeprowadzce do wynajętej kawalerki zaczął pracować w sklepie. Po kilku dniach okazało się, że ma tak wysokie ciśnienie, że nie może kontynuować pracy. Trafił do lekarza. Badania wykazały liczne schorzenia, wiele z nich spowodowanych było przewlekłym stresem. Okulistka skierowała Grzegorza na szczegółowe badania wzroku. Te badania przyniosły wreszcie prawidłową diagnozę - zespół Ushera. To był cios, zwłaszcza, że rokowania w zespole Ushera są pesymistyczne.

Podziel się cytatem

Reklama

Dużo się modliłem. Dzięki temu przetrwałem. I dzięki wsparciu ludzi, których mam wokół. Wiara i przyjaźń pozwoliły mi pogodzić się z tragiczną wiadomością - mówi Grzegorz.

Podziel się cytatem

Gdy wydaje się, że już nic nie da się zrobić, przychodzi nieoczekiwana pomoc. Caritas Diecezji Tarnowskiej pomógł mi sfinansować badania. Obok Piotra, pomagają mi jego krewni, lokalny proboszcz Kościoła Miłosierdzia Bożego w Tarnowie, wolontariuszka Iwona. Jak ja mógłbym wątpić, że Bóg opiekuje się mną? – dodaje.

Reklama

W tej chwili Grzegorz nic nie widzi na jedno oko i traci resztki widzenia w drugim. Porusza się z białą laską, ale boi się chodzić sam po ulicach. Potrzebuje stałej pomocy. Lekarze dają nadzieję, na zatrzymanie utraty wzroku lub nawet pewną jego poprawę. Szansą jest podanie komórek macierzystych. To jedyna terapia, która może pomóc. Niestety nie jest bardzo kosztowna i nie refunduje jej NFZ. Chłopak korzysta w tej chwili z aparatów słuchowych, ale już wiadomo, że powinny być one wymienione na implanty ślimakowe, dzięki którym będzie więcej słyszał.

Reklama

Nie poddam się bez walki. Będę jeszcze pracował, a pierwszą wypłatę przeznaczę na zabawki, które zawiozę do domu dziecka. Chciałbym w przyszłości założyć fundację i pomagać dzieciom, których zostawili dorośli - dodaje.

Podziel się cytatem

Grzegorz utrzymuje się z niewielkiej renty. Nie ma żadnych szans na opłacenie leczenia, które pozwoli mu zachować kontakt ze światem zewnętrznym przy użyciu zmysłów wzroku i słuchu. A jeszcze do tego ostatnio dały o sobie znać zaniedbane przez lata zęby. Konieczne jest kompleksowe leczenie stomatologiczne. Dodatkowo w mieszkanku Grzegorza trzeba wprowadzić udogodnienia, które pozwolą na w miarę swobodne funkcjonowanie osoby niewidomej. Teraz wszystko musi być na stałym miejscu. Wszystkie odległości w mieszkaniu Grzegorz ma wyliczone w krokach. Nie widzi już niestety ukochanych kwiatków. Bez Piotra i Iwony nie dałby rady. To oni pomagają mu z zakupami i wieloma innymi sprawami.

Z gotowania zostało mi smażenie naleśników. Jakimś cudem jestem w stanie zrobić je bezbłędnie. Przydało się kucharskie wykształcenie - opowiada ze śmiechem.

Bóg mnie prowadzi. To jedno wiem na pewno. Wszystkie moje sprawy powierzam Bogu.

Jeżeli chcesz pomóc Grześkowi w opłaceniu kosztów leczenia i rehabilitacji wejdź na jego zbiórkę na uratujecie.pl i wpłać pieniądze bezpośrednio na stronie. Możesz także dokonać przelewu na konto 47 1160 2202 0000 0003 2305 9331 wpisując tytuł przelewu: GRZEGORZ.

2021-03-15 15:10

Ocena: +11 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkie serca Polaków. Już 57 mln zł przekazaliśmy dla rodzin na Bliskim Wschodzie

[ TEMATY ]

Caritas

Adobe.Stock

Minęły właśnie cztery lata, odkąd 4 października 2016 roku abp Stanisław Gądecki zarejestrował się jako darczyńca na stronie rodzinarodzinie.caritas.pl, deklarując tym samym wsparcie dla jednej z tysięcy syryjskich rodzin dotkniętych skutkami wojny toczącej się w ich kraju. W ten sposób rozpoczęła się realizacja największego programu pomocy humanitarnej w historii Polski.

Kiedy bomby niszczą twój dom, potrzebujesz dachu nad głową. Kiedy zostajesz bez pracy, bo w nalocie lub bombardowaniu legł pod gruzami twój zakład pracy – potrzebujesz pieniędzy na jedzenie dla swojej rodziny, na leki dla chorych bliskich, na tysiące wydatków, których nie sposób uniknąć. Taka sytuacja to codzienność mieszkańców Syrii – kraju, w którym na skutek trwającej od 2011 r. wojny domowej zginęło już pół miliona ludzi, a 5,5 mln musiało uciekać ze swoich domów. Z myślą o nich Caritas Polska prowadzi program Rodzina Rodzinie, w ramach którego polskie rodziny obejmują systematycznym wsparciem rodziny syryjskie. Przez cztery lata pomoc otrzymało już 9 tys. rodzin w Syrii i włączonej do programu Strefy Gazy, a budżet programu przekroczył 57 mln zł.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję