Reklama

Patriotyczno-religijne uroczystości w Klichach

W hołdzie poległym w bitwie pod Bodakami 17 maja 1945 r.

Od pokoleń ziemia polska użyźniana była prochami naszych ojców. W każdej jej piędzi spoczywają znane lub bezimienne szczątki. Nikt nie jest w stanie policzyć ile serc przestało bić po to, abyśmy mogli dzisiaj cieszyć się suwerennością. Od nas wymaga się tylko pamięci, a i to dla niektórych wydaje się zbyt uciążliwe. Idąc przez życie nie zapominajmy o własnej tożsamości, która wraz z chrześcijaństwem prowadzi nas przez ponad 1000 lat.

Niedziela podlaska 28/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odbywające się 15 maja br. w kościele parafialnym w Klichach uroczyste obchody poświęcone poległym żołnierzom pod Bodakami miały podniosły i patriotyczny charakter. Wzruszenie towarzyszyło nie tylko przybyłym na uroczystości przedstawicielom organizacji kombatanckich. Gospodarz uroczystości, miejscowy proboszcz, ks. prał. Zbigniew Karolak również nie ukrywał swego wzruszenia.
W uroczystościach oprócz grup kombatanckich uczestniczyły władze powiatu bielskiego ze starostą, Sławomirem Snarskim, przedstawiciele władz powiatu siemiatyckiego, władze samorządowe z Bociek, Gminy Brańsk, Drohiczyna i Grodziska oraz wielu innych gości. Mszę św. koncelebrowało czterech księży pod przewodnictwem ks. prał. mjr. Romana Wodyńskiego. Homilię wygłosił ks. Eugeniusz Moczulski, który zaznaczył, że trzymanie się Chrystusa, służenie Ojczyźnie i dbałość o trwanie rodziny, to trzy czynniki podtrzymujące naszą tożsamość narodową i chrześcijańskie korzenie.
Uczniowie ze szkoły w Holonkach pod kierunkiem nauczycielki Ewy Ostrowskiej przygotowali piękny program artystyczno-patriotyczny. Dalsza część obchodów odbyła się na cmentarzu, gdzie znajduje się mogiła 22 poległych żołnierzy. Tam ks. Moczulski odczytał archiwalny rozkaz Komendanta Okręgu „Miecza”, nawołujący do walki przeciw komunistycznemu zniewoleniu. Następnie por. Teofil Półtorak przedstawił historię kształtowania się Polskiego Podziemia Niepodległościowego oraz genezę bitwy pod Bodakami.
Por. Mieczysław Zawadzki ps. „Kafel” z Brańska, jeden z ostatnich uczestników tamtej bitwy, wspomina: „Do oddziału partyzanckiego wstąpiłem na przełomie 1944/45 r. Miałem niespełna 20 lat. Brałem udział w rozbrajaniu posterunku MO w Wyszkach. Przed bitwą pod Bodakami stacjonowaliśmy w Bronce. W nocy furmankami przewieziono nas do Chojewa. Następnie pieszo poszliśmy w kierunku Bodak. Nikt nie wiedział gdzie idziemy, po co idziemy, to wszystko była tajemnica” - powiedział Mieczysław Zawadzki. „Zaszliśmy do Bodak, a tam było wesele. Część naszych żołnierzy rozlokowała się w okolicy miejsca, gdzie było wesele. Reszta, i ja z nimi, poszliśmy na koniec wsi. Rozlokowaliśmy się na kwaterze i położyliśmy się spać. W nocy przybiega ppor. pseudonim »Kruk« krzycząc »Alarm!«. Myślałem, że to próbny, ponieważ bardzo często je robiono, chcąc sprawdzić naszą sprawność bojową. Szybko zerwałem się z łóżka i wybiegłem na podwórze. Z każdej strony strzały, nie można się ruszyć. Po raz pierwszy widziałem taką siłę ognia. Strach było wystawiać głowę. Przeciwnik dysponował ogromną siłą ponad 350 ludzi i nieograniczoną ilością amunicji. Nas było 54 lub 56, a ich jak maku” - mówił Mieczysław Zawadzki. „Słyszę, że »Osa« - Józef Korzeniewski z Brańska dostaje burę od jakiegoś żołnierza NKWD - strielaj, poczemu nie strelajesz. Nieprzyjaciel wziął go za swojego. Pomylił się, ponieważ »Osa« był w sowieckim płaszczu. Po tak soczystym zaproszeniu »Osa« wysłał serię z rkm w kierunku ruska i chyba go uciszył” - powiedział „Kafel”.
„W pewnym momencie siła ognia ze strony atakujących zmniejszyła się nieznacznie. Podnosimy głowy, chcąc dostać się bliżej krzaków. Wówczas »Kruk« krzyczy: »Pierwsza drużyna za mną, do ataku!«. Poderwaliśmy się do ataku i zobaczyłem rannego majora Stankiewicza, który został trafiony serią w pierś. Wziąłem go pod pachy i ciągnę przed sobą i jednocześnie strzelam. Podczołguję się, dalej leży Boguszewski, ps. »Bitny«. Pod gradem kul czołgamy się dalej w kierunku rzeki. Z rannymi przechodzimy przez rzekę. Udało się nam, ok. 10 ludzi z rannymi furmanką przez las dotarło do skraju wsi Pobikry. Z miejscowości Radziszewo Króle przywieźliśmy do poszkodowanych lekarza. Niestety, major zmarł w wyniku odniesionych ran. »Osa« zorganizował mu godny pochówek. Nasz oddział po bitwie podzielił się. Część wstąpiła do »Burego«, a część nie kontynuowała walki” - zakończył Mieczysław Zawadzki.
Helena Zieleniecka (Korzeniecka) była w tamtych czasach małą ośmioletnią dziewczynką. Mieszkała razem z rodzicami we wsi Wojtki. Jej wspomnienia są następujące: „To była noc 17 czy 18 maja, godzina 1-2. Tato przyszedł do domu i powiadomił mamę o tym, że do naszej stodoły przywieźli żołnierzy zabitych pod Bodakami. Ja byłam bardzo ciekawa, co się dzieje i chciałam to zobaczyć. Ojciec początkowo nie pozwalał, ale w końcu uległ. W stodole leżeli poubierani w zielone ubrania - to tylko pamiętam” - powiedziała Helena Zieleniecka. „Pamiętam także, że pomagała moim rodzicom kobieta, która była w organizacji, o pseudonimie »Zośka«. Żyje do dziś i nazywa się Cezaria Śliwińska” - dodała Zieleniecka. „Mój ojciec został zamordowany za swoje czyny przez UB w Gdańsku i tam jest pochowany”.
Dla młodego pokolenia tamte czasy to tylko przebrzmiałe epizody historii. Natomiast dla niewielu już żyjących świadków minionych wydarzeń są to bolesne wspomnienia ich młodości, która w przeciwieństwie do naszej kształtowała się poprzez zbrojną walkę o godne bytowanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezu, pokazuj mi każdego dnia, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 22-29.

Poniedziałek, 15 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Jestem Niepokalane Poczęcie

[ TEMATY ]

Matka Boża

Lourdes

Adobe.stock.pl

Maryja wypowiada w miejscowym dialekcie słowa, które dla wizjonerki były zupełnie niezrozumiałe. „Que soy era Immaculada Councepciou” – „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Dziewczynka biegnie do swego przyjaciela i kronikarza objawień pana Estrade, by zadać mu pytanie, co oznaczają te dziwne słowa. Gdy słyszy wyjaśnienie, opanowuje ją niezwykła radość, która nigdy już jej nie opuści...

Lourdes. Już pierwsze objawienia sprawiły, że wokół groty zaczęły się gromadzić pogrążone w modlitwie tłumy. Wszystko zaczęło się w 1858 r...

CZYTAJ DALEJ

Zaszczytna funkcja

2024-04-16 13:48

Mateusz Góra

    W Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym Diecezji Tarnowskiej w Ciężkowicach odbyła się IV sesja Kursu Ceremoniarza i Animatora Liturgicznego.

To już przedostatnie spotkanie przyszłych ceremoniarzy w Ciężkowicach. Na kwietniowej sesji kandydaci na ceremoniarzy uczyli się, czym jest funkcja lektora, zgłębiali swoją wiedzę na temat śpiewu w liturgii, a także poznali funkcję komentatora. Ponadto prelegenci przybliżyli lektorom rolę ceremoniarza, także rys historyczny tej funkcji, jej zadania i znaczenie w trakcie liturgii.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję