Reklama

Kościół

Peregrynacja kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po parafiach w Polsce

Pewnie o tym nie wiedział, ale swoim duszpasterskim projektem wyruszenia jasnogórskiej Hodegetrii w pielgrzymkę po ziemi ojczystej przywrócił najstarszą tradycję związaną z pierwszą ikoną Matki Bożej Wskazującej Drogę – z przesławną Hodegetrią czczoną w stolicy Bizancjum, w Konstantynopolu.
I zgodnie z tą tradycją wszedł na drogę znaczoną cudami.

Niedziela Ogólnopolska 14/2020, str. 18-20

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

beatyfikacja

proces beatyfikacyjny

beatyfikacja kard. Wyszyńskiego

Maryjne drogi kard. Wyszyńskiego

Archiwum Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego

Samochód-kaplica, którym podróżowała Matka Boża w Obrazie Nawiedzenia. Człuchów, 29 października 1961 r.

Samochód-kaplica, którym podróżowała Matka Boża w Obrazie Nawiedzenia. Człuchów, 29 października 1961 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W swej intuicji Prymas Tysiąclecia sięgnął do maryjnej tradycji, która pojawiła się po cudownym ocaleniu Konstantynopola w 626 r. Oblężenie stolicy Bizancjum i uratowanie go przez Matkę Najświętszą uważano powszechnie za kluczowe wydarzenie w dziejach imperium, więcej – widziano w nim objawienie reguły, która jest powtarzalna w innych czasach i miejscach. Dlatego w każdy wtorek święta ikona Matki Bożej Przewodniczki ruszała w wielkiej procesji przez miasto, a na koniec odbierała cześć na placu targowym przed klasztorem Hodegon. Skąd akurat ten dzień? Podczas oblężenia w 626 r. właśnie w trzecim dniu tygodnia wyniesiono na mury miasta wizerunek Maryi z Dzieciątkiem, a potęga zamieszkująca świętą Ikonę zmieniła historię...

„Świeckie” zamienia się w „święte”

Zwyczaj nawiedzania ulic miasta przez Łukaszową ikonę trwał w Bizancjum przez wieki. Każdego tygodnia najbardziej świeckie miejsce zamieniało się w teren najświętszy – teraz wypełniały je śpiewy, suplikacje, akty pokuty i... cuda.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prymas intuicyjnie powrócił do zapomnianej tradycji. Przetworzył ją, dając jej nowy wymiar i nowe zadanie. Tak jak od 626 r. pierwsza ikona Przewodniczki uobecniała dla mieszkańców Konstantynopola „Hetmankę, która posiada moc niezwyciężoną”, tak jej jasnogórska kopia stała się dla prymasa „Ikoną zwycięstwa”. Przemieniała świecką codzienność Polaków i świeckie miejsca, w których żyli, w wielkie sacrum, w którym wszystko stawało się święte...

Po wiekach odpoczynku wędrująca w średniowieczu Hodegetria znowu wyrusza w drogę. Teraz większą, jakby chcąc zagarnąć dla Boga świeckość nie tylko jednego miasta, ale całego kraju i stworzyć coś więcej niż civitas Dei – miasto Boże. Ma się pojawić wśród nas patria Dei – ojczyzna Boga!

„Nie opuszczaj”

26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze trwają uroczystości, podczas których zostają wypowiedziane Śluby Narodu. Tego dnia ojcowie paulini wynoszą Cudowny Obraz na jasnogórski szczyt, by Ikona spoglądała na wołających: „Królowo Polski, przyrzekamy!”. Kiedy biskupi udzielają polską Hodegetrią błogosławieństwa milionowej rzeszy, ludzie padają na kolana, płaczą, wołają: „Matko, przyjdź do nas!”, „Matko, bądź z nami!”.

Reklama

Kardynał Wyszyński dowiaduje się o prośbach rozmodlonego tłumu i postanawia je spełnić. Skoro plan Wielkiej Nowenny zakłada, że każdy Polak stanie na Jasnej Górze przed swoją Królową, a prymas wie, iż nie będzie to w praktyce możliwe – należy odwrócić role. Ikona opuści mury klasztorne i nawiedzi ludzi tam, gdzie podejmują oni swe codzienne obowiązki stanu. Uświęci to, co świeckie!

Nie może tego uczynić licząca 600 lat Ikona – nie zniosłaby tej wędrówki. Potrzebny jest drugi obraz – ten sam wizerunek naniesiony raz jeszcze takimi samymi temperowymi farbami na takie same lipowe deski.

Cudowny Obraz po raz drugi

Czy znajdzie się ktoś, kto zdołałby namalować ten nowy obraz – napisać go modlitwą, postem i wreszcie pędzlem, tak jak powstawały starodawne święte wizerunki? Na Jasnej Górze pojawia się Leonard Torwirt – dziekan Wydziału Sztuk Plastycznych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ten konserwator i artysta malarz, gdy był przed laty na Jasnej Górze, powiedział: „Jestem z pochodzenia Szwedem, to znaczy moje nazwisko jest szwedzkie. Tak myślę, że kiedyś będę musiał jakoś Matce Bożej na Jasnej Górze wynagrodzić za napaść Szwedów w 1655 r.”. Teraz zgadza się wykonać wierną kopię polskiej Hodegetrii. Maluje od razu dwa obrazy. Pracuje nie tylko w dzień, ale także nocami, ponieważ paulini przynoszą mu Cudowny Obraz z kaplicy, aby powstające kopie były jak najwierniejsze. W Kaplicy Cudownego Obrazu trwa nieustanna modlitwa w dzień i w nocy, codziennie odprawiana jest w tej intencji Msza św.

Kiedy 2 maja 1957 r. Torwirt oddaje owoc swej pracy, wyznaje: „Niczego większego w życiu nie dokonam”. Prymas potwierdza: nowe wizerunki są niemal identyczne jak średniowieczna Ikona Jasnogórska.

Reklama

Dwie ikony na audiencji

Już 5 dni po zakończeniu malowania jasnogórskich kopii kard. Wyszyński wyrusza do Rzymu i zabiera ze sobą „nową” Matkę Bożą Częstochowską oraz wizerunek głowy Matki Bożej. Jedna zostanie ofiarowana papieżowi Piusowi XII, druga – pobłogosławiona przez niego – wróci do Polski, by rozpocząć niekończącą się wędrówkę. 14 maja 1957 r. „wędrujący Obraz” zostaje pobłogosławiony przez Ojca Świętego. Ikona otrzymuje misję.

Czy to przypadek, czy nie – jest to... właśnie wtorek.

Ładowanie łaską

Kardynałowi Wyszyńskiemu przyświeca pewna idea: Obraz ma zbierać siły do czekającej go niekończącej się pracy. Dlatego prymas zostawia go w katedrze warszawskiej, by odbierał hołdy wiernych. Dwa miesiące karmi się modlitwą i czcią oddawaną przez mieszkańców Warszawy. Gdy wybije godzina nawiedzenia, będzie napełniony po brzegi łaską.

Prymas zna teologię ikon, wie, że one „żyją” i „umierają”. To ostatnie ma miejsce wtedy, gdy ludzie przestają się przed nimi modlić. Ikony żywe są zdolne czynić cuda. Ikony, przed którymi ludzie modlą się dzień i noc, przed którymi codziennie klękają tysiące wiernych – i tak dzieje się przez setki lat – są potężne, mają Boską moc. Taka jest właśnie Ikona Jasnogórska. Nie umiera, jest żywa, jest cudowna. I taką ma się stać nowa Ikona Jasnogórska: sycona modlitwami nabiera mocy z nieba...

„Pocałunek”

26 sierpnia jasnogórski oryginał zostaje przeniesiony do bazyliki, gdzie dokonuje się symboliczny obrzęd: zetknięcie się licami Cudownego Obrazu i jego wiernej kopii. Na moment stają się one jedno, by i w nowym wizerunku zamieszkały gromadzone w starym, przez setki lat, Boskie siły. Kardynał Wyszyński wyjaśnił: „Dokonaliśmy zbliżenia Obrazów, jakby jakiegoś świętego pocałunku, na znak, że Obraz Nawiedzenia będzie szedł przez polską ziemię obdarzony mocami Cudownego Obrazu, że to sama Królowa Jasnogórska, wyzbywszy się koron i brylantów, idzie ze swego tronu nawiedzać wierny lud”.

Reklama

Spotkanie z Warszawą

Wędrówka zaczyna się 3 dni później. Pierwsze nawiedzenie dokonuje się w tym samym miejscu, gdzie Obraz pozostawał od 19 czerwca 1957 r., od dnia powrotu z Rzymu – to warszawska archikatedra. Teraz w jej mury wchodzi już „inny wizerunek” – Ikona „po pocałunku”, Ikona „identyczna z oryginałem”, taka sama do tego stopnia, że to jakby „nowy oryginał”.

Potem czas na warszawskie parafie, a 7 września Obraz wyrusza na pierwsze nawiedzenie Polski. Do milenijnego roku 1966 przejdzie przez wszystkie parafie w dziesięciu diecezjach. Przez kolejne lata – do 12 października 1980 r. – pozostałe. To w sumie 8 tys. kościołów i kaplic, ponad 7 tys. parafii.

Alternatywne „nawiedzenie”

Peregrynacji od początku towarzyszą trudności stwarzane przez władze. Nasilają się one w 1966 r., kiedy to rozpoczynają się uroczystości tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Gdy prymas decyduje, aby Ikona Nawiedzenia była obecna na uroczystościach milenijnych we wszystkich stolicach biskupich i miejscach o znaczeniu historycznym, aparat partyjny decyduje się na rozpoczęcie „polowania na Matkę” – jak nazwie ten czas historia.

Rząd decyduje się przeprowadzić atak na dwóch polach. Z jednej strony zamierza postawić tamę samemu nawiedzeniu, z drugiej – próbuje stworzyć własne akcje, które mają być konkurencją dla uroczystości religijnych. Organizuje „Sztafety Tysiąclecia”, którym towarzyszy tajemnicza „Księga Tysiąclecia”. Ta ostatnia zawiera tekst uroczystego apelu, który jest odczytywany wśród wielkich świeckich zgromadzeń.

Nie da się jednak ukryć faktu: do Matki Bożej ludzie garną się sami, pokonując przeszkody i ryzykując prześladowaniem, tymczasem spotkania z „Księgą” organizowane są odgórnie i do uczestnictwa w nich przymusza się szkoły i zakłady pracy... Frekwencja nie jest ogromna, podobnie jak niewielki jest wymuszony przez władze entuzjazm.

Reklama

Serca ludzi pozostają przy nawiedzeniu jasnogórskim.

Maryja uwięziona

W drugiej połowie czerwca 1966 r. komunistyczne władze zamykają Ikonę w katedrze warszawskiej. Kiedy księża wystawiają Obraz w zakratowanym oknie zakrystii, wierni gromadzą się przed nim na ulicy, składają kwiaty, palą świece, modlą się.

Przypomina to czas sprzed 9 lat, kiedy to w tym samym czasie i w tej samej świątyni przez 2 miesiące Ikona była sycona modlitwami warszawiaków i oddawanym przez nich hołdem. Teraz syci się ich kultem jako „Madonna Uwięziona”, a kolejne zaplanowane przez prymasa uroczystości odbywają się bez Jej wizerunku...

Kiedy we wrześniu 1966 r. ma się rozpocząć nawiedzenie diecezji katowickiej, kapłani, łamiąc ustanowione przez rząd zakazy, wynoszą Obraz z katedry i próbują przewieźć go na Śląsk. Ikonę dzieli od Katowic zaledwie kilkanaście kilometrów, gdy samochód zostaje zatrzymany i przekierowany do Częstochowy. Wizerunek aż do 13 czerwca 1972 r. zostaje zamknięty w klasztorze paulinów, a wokół Jasnej Góry stoją posterunki, które kontrolują każdy wyjeżdżający pojazd.

Wędrująca Hodegetria ponownie staje się „Madonną Uwięzioną”.

Puste ramy

Nawiedzenie jednak trwa. Decyzją prymasa odbywa się ono „przy pustych ramach”, a efekt uwięzienia Wizerunku okazuje się odwrotny do zamierzonego przez komunistów. Nieobecna Ikona przekazuje najpiękniejszą teologię – jest ona wszędzie obecna, ale też wszędzie niewidoczna, ukryta za tym, co zmysłowe i doczesne. Teraz, gdy ludzie patrzą na puste ramy, mogą doświadczyć czegoś niepowtarzalnego: zajrzeć poza doczesność.

Doskonale rozumieją to proboszczowie witający „niewidziany Wizerunek”. Przygotowując dekorację, umieszczają w pustych ramach same tylko korony Jezusa i Maryi – niewidocznych, ale obecnych ze swą łaską. W podwrocławskiej Czernicy ramy stają się wprost „oknem z zasłonami”, za którymi zdaje się, że jest inny świat...

Reklama

Ramy wędrują po Polsce przez 6 lat – do dnia „ucieczki” Ikony z jasnogórskiego więzienia. Nieoczekiwanie dla wszystkich, bo w plany wtajemniczonych było tylko kilka osób, Ikona zostaje „wykradziona”. Dwóch księży oraz dwie siostry zakonne, nie pozostawiwszy po sobie żadnych śladów, zabierają Obraz. Zaskoczeni zniknięciem Wizerunku paulini, na polecenie kard. Wyszyńskiego, zgłaszają kradzież... na posterunku częstochowskiej policji. A Ikona Jasnogórska powraca na trasę nawiedzenia i pozostaje na niej już do końca

Duchowe owoce

Kardynał Wyszyński wyznaje: „Z początku sami byliśmy pełni lęku, czy to Nawiedzenie głęboko zapadnie w duszę. Czy zrodzi łaski nadprzyrodzone. Ale (...) zrozumieliśmy od razu, że działają tu jakieś szczególne łaski Boże. Ileż to razy księża dziekani (...) wyznawali otwarcie: «Nigdy nie przypuszczaliśmy, że to Nawiedzenie wywoła tak ogromne poruszenie, tak pogłębi ducha wiary i modlitwy». Dzisiaj, gdy obliczamy te wszystkie owoce, sami jesteśmy pełni zdumienia i jak gdyby na nowo poznajemy potęgę i moc naszej Matki”.

Misja „Ikony wędrującej”, „Ikony tworzącej sakralną przestrzeń”, „Ikony codziennych cudów” trwa do dziś. Tradycja bizantyjska zamieniła się w świętą tradycję polską. Nie wolno zapomnieć, że jest to zasługa kard. Wyszyńskiego – niezwykłego człowieka, który wszystko zawierzył Maryi. >>n

2020-03-31 14:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Beatyfikacja o. Józefa Girottiego – biblisty i męczennika z Dachau

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Karolina Pękala

W sobotę 26 kwietnia w mieście Alba w północno-zachodnich Włoszech urodzony w tym mieście kard. Giovanni Coppa ogłosi błogosławionym włoskiego dominikanina o. Józefa Girottiego, zamęczonego w niemieckim obozie koncentracyjnym Dachau. Był on wybitnym biblistą, autorem artykułów i książek poświęconych Pismu Świętemu, a przy tym człowiekiem bardzo wrażliwym na krzywdę i niedolę ludzką. Właśnie za pomaganie Żydom w czasie II wojny światowej trafił do Dachau i tam zmarł w wyniku chorób i ogólnego wycieńczenia niemal tuż przed końcem wojny.

Oto krótki życiorys nowego błogosławionego.
Józef (Giuseppe) Girotti urodził się 19 lipca 1905 w mieście Alba w prowincji Cuneo w Piemoncie, w ubogiej rodzinie. Mając 13 lat, poczuł w sobie powołanie do życia duchowego i wkrótce, pod wpływem kazania głoszonego w katedrze w swym mieście przez dominikanina, postanowił zostać duchowym synem św. Dominika. 5 stycznia 1919 Beppe, jak go powszechnie nazywano, rozpoczął naukę w kolegium dominikańskim w Chieri koło Turynu, 30 września 1922 przywdział biały habit Zakonu Kaznodziejskiego. Studiując filozofie i teologię, wyróżniał się dużą inteligencją i pobożnością, a przy tym miał pogodne usposobienie, cieszył się sympatią i przyjaźnią swych kolegów.
3 sierpnia 1930 przyjął w Chieri święcenia kapłańskie. Wkrótce potem rozpoczął dalsze studia na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu (Angelicum) w Rzymie, skąd jako lektor (mógł wówczas nauczać w szkołach dominikańskich) w 1930 wyjechał do Francuskiej Szkoły Biblijnej i Archeologicznej w Jerozolimie. Zaprzyjaźnił się tam z jej założycielem i dyrektorem, swym francuskim współbratem zakonnym o. Marie-Josephem Lagrangem (1855-1938), który wywarł na niego duży wpływ.
W 1934 o. Girotti powrócił do Włoch i zaczął wykładać Pismo Święte w studium dominikańskim w Turynie. Mimo młodego wieku cieszył się dużym autorytetem jako profesor i był bardzo lubiany przez uczniów. Jednocześnie prowadził ożywioną działalność naukową i publicystyczną, m.in. napisał głębokie komentarze do ksiąg mądrościowych i kilku innych Starego Testamentu, odznaczające się wielką erudycją, popartą znajomością wielu języków. Pisał również artykuły na tematy biblijne do czasopism fachowych.
W 1938 odsunięto go od nauczania i skierowano do klasztoru św. Dominika w Turynie. Główną przyczyną tej decyzji była jego jednoznaczna postawa antyfaszystowska. Przyszły błogosławiony przyjął tę zmianę w duchu posłuszeństwa. Działał wówczas jako duszpasterz, spowiadając wielu wiernych, opiekując się chorymi i osobami w starszym wieku w hospicjum naprzeciw swego klasztoru. Po kilku miesiącach powrócił jednak do pracy naukowej, tym razem jako wykładowca w Instytucie Misjonarzy Matki Bożej Pocieszenia (Consolata), kształcącym przyszłych misjonarzy do pracy w Afryce.
Tymczasem w 1939 wybuchła II wojna światowa, która początkowo nie dotknęła bezpośrednio zakonnika, wkrótce jednak - jak wielu innych księży - na prośbę Piusa XII włączył się w pomaganie Żydom, zagrożonym zagładą. O. Girotti czuł się do tego szczególnie powołany – i jako kapłan o wrażliwym sercu, i jako biblista, mający za sobą kilkuletni pobyt w Ziemi Świętej. Tak bardzo starał się pomagać potrzebującym, że nieraz nawet wracał do klasztoru już po zamknięciu go.
29 sierpnia 1944, w wyniku zdrady, został aresztowany przez Niemców i po pobytach w więzieniach w Turynie i Mediolanie oraz w obozie w Bolzano 9 października tegoż roku trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Poznał tam wielu innych duchownych, zarówno włoskich, jak i z innych krajów, m.in. przyszłego arcybiskupa Pragi i kardynała Josefa Berana, przyszłego biskupa włoskiego Carlo Manzianę i innych. Pobyt w obozie, podczas ostrej zimy, okazał się zabójczy dla delikatnego organizmu niespełna 40-letniego zakonnika. Zmizerniał, osłabł, nie zaniedbywał jednak stałych modlitw i codziennego sprawowania Mszy św. Po raz ostatni odprawił ją 19 marca 1945 – w dniu swego patrona, będąc już ciężko chorym, po czym trafił do obozowego szpitala. Tam starał się jeszcze podtrzymywać na duchu innych, wkrótce jednak – na Wielkanoc 1 kwietnia 1945 - zmarł, prawdopodobnie dobity przez Niemców zastrzykiem z trucizną (jak św. Maksymilian Kolbe), nie mając jeszcze 40 lat.
W 1988 kuria metropolitalna w Turynie rozpoczęła jego proces beatyfikacyjny, a 27 marca 2013 papież Franciszek podpisał dekret zezwalający na beatyfikację włoskiego dominikanina. Warto jeszcze dodać, że 14 lutego 1995, w 50. rocznicę swej męczeńskiej śmierci, o. Girotti otrzymał pośmiertnie tytuł Sprawiedliwego wśród narodów świata, przyznany mu przez rząd Izraela za ratowanie Żydów w czasie wojny.
Zbliżająca się beatyfikacja będzie drugim tego rodzaju obrzędem w tym roku, a dwudziestym od początku obecnego pontyfikatu. W czasie dotychczasowych 19 ceremonii Kościół katolicki otrzymał 541 nowych błogosławionych.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję