Zadaniem każdego państwa (także superpaństwa, jakim jest Unia Europejska) jest stanowienie prawa obowiązującego wszystkich obywateli. To właśnie odróżnia „państwo” od innych organizacji. W
prawie stanowionym znajduje odbicie etyka i moralność, żadne więc państwo (ani superpaństwo) nie jest „neutralne światopoglądowo”. Prawo stanowione może jednak odzwierciedlać pewne sprzeczne
tendencje moralno-etyczne (np. ustawy uchwalane pod rządami lewicy mogą różnić się od ustaw uchwalanych pod rządami prawicy) i wówczas mamy do czynienia z niespójnym moralno-etycznie systemem prawa, ale
nie znaczy to wcale, że to prawo i to państwo są neutralne światopoglądowo. Powiedzieć można co najwyżej, że w danym państwie ścierają się różne systemy moralno-etyczne, co znajduje wyraz w niespójnym
prawie. I tak np. w naszej konstytucji mamy zapisaną „równość obywateli”, ale i przywileje dla „mniejszości”.
Pod koniec lipca br. odbyło się posiedzenie ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych krajów UE z udziałem - po raz pierwszy - nowych członków UE. Przedstawiciele Słowacji ujawnili,
że podczas tego posiedzenia miała miejsce próba „haromonizacji”, czyli uzgodnienia obowiązującego we wszystkich krajach UE prawa cywilnego. W ramach tego uzgodnienia UE chce wprowadzić procedurę
wzajemnego uznawania tzw. rejestrowanych związków homoseksualnych. Przedstawiciele Słowacji zaprotestowali, ostrzegając, że prowadzi to do wymuszenia na wszystkich krajach członkowskich uznawania związków
homoseksualnych. Zwrócili oni uwagę, że w ten sposób, kuchennymi schodami i bez rozgłosu, usiłuje się stwarzać fakty dokonane, nakierowane na legalizację związków homoseksualnych w całej Unii Europejskiej.
Takim odgórnym inicjatywom politycznym towarzyszy coraz częściej upowszechniająca się praktyka sądowa, motywowana nie tyle prawdą i sprawiedliwością, co właśnie ideologią. Niedawno sąd w Szwecji skazał
pastora w mieście Kalmar tylko za to, że uznał homoseksualizm za dewiację, czyli zboczenie seksualne, i wyraził opinię, że nie jest on cechą wrodzoną, ale nabytą, więc jest kwestią wyboru. Jak widać,
u podstaw tego sądowego orzeczenia nie leżała żadna „neutralność światopoglądowa”, ale bardzo konkretna ideologia: permisywizmu moralnego.
Kilka dni wcześniej już nie jakiś sąd w Szwecji, ale Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że „ochrona płodu nie musi być uznawana za część prawa do życia chronionego na obszarze
Unii Europejskiej”. Oznacza to ni mniej, ni więcej uznanie, że życie płodu ludzkiego - w świetle ideologii prezentowanej przez Trybunał - nie jest częścią życia ludzkiego wartą ochrony!
Jest to stanowisko jak najbardziej ideologiczne, zaangażowane światopoglądowo, wręcz pogrążone w ideologii „wszystko wolno”, lokującej się gdzieś między nihilizmem a hedonizmem. Orzeczenie
to nie ma nic wspólnego z „neutralnością światopoglądową”, ale - przeciwnie - wyraża bezwzględnie pogardę dla ludzkiego życia ludzi najmniejszych, najsłabszych, najbardziej bezbronnych.
Tę samą pogardę dla najsłabszych i bezbronnych starców wyraża „prawo do eutanazji”...
Fakty te tylko utwierdzają w przekonaniu, że i Unia Europejska bynajmniej nie jest „neutralna światopoglądowo”, toteż i jej pouczenia w tym względzie niewiele są warte.
Zamiast tedy dawać wiarę fałszywym prorokom, głoszącym nieprawdę o „państwie neutralnym światopoglądowo” - lepiej przyglądać się uważnie, jaka ideologia zwycięża w procesie stanowienia
prawa i w praktyce sądowej. Czy jest to ideologia wyrażająca światopogląd zakorzeniony w doświadczeniu, tradycji, religii - czy jest to znów jakaś ideologia „na krótkich nóżkach”, ale
z wielkimi pretensjami, by „budować nowego człowieka”?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu