Reklama

Wiara

Święte przestrzenie

Są kościoły, w których trudno się modlić. Zabrakło w nich piękna, ładu i harmonii, która otwiera przestrzeń spotkania z Bogiem.

Niedziela Ogólnopolska 13/2024, str. 22-23

[ TEMATY ]

Kościół

Archiwum Siostry Maristelli Sienickiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siostra Maristella Sienicka ze Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza jest architektem. Studia ukończyła w Mediolanie. W zawodzie pracuje od 1995 r. Znana jest z realizacji wielu projektów wnętrz kościołów i kaplic w Polsce oraz na świecie. Jest członkiem kilku komisji artystyczno-architektonicznych, m.in. Archidiecezjalnej Komisji Artystycznej w Lublinie.

Pytanie o fundament

– Często się mówi, że współczesne kościoły są puste, że są bez ducha, takie zimne, że jest w nich wiele kiczu. Trzeba powiedzieć, że kościoły, architektura są takie, jacy są ludzie. Wnętrze świątyni odzwierciedla wnętrze współczesnego człowieka, jego filozofię życia, jego wiarę. Kościoły są więc jakby lustrem problemów społeczeństwa, nurtów filozoficznych, poziomu teologii. Tego uczy nas historia. Jest to na pewno sprawa wiedzy, ale i żywej wiary, relacji z Panem Bogiem, nie tylko sprawa estetyki czy geniuszu architekta – wyjaśnia s. Maristella. Jednocześnie zwraca uwagę na to, że każde dzieło nosi w sobie również indywidualny rys jego twórcy. – Artysta w dziele przekazuje swoje wnętrze, swoje doświadczenie wiary. Można to łatwo zobaczyć w malarstwie. Ten sam obraz kopiowany przez dwóch różnych artystów w każdym wykonaniu będzie inny – mówi. Najważniejszym zadaniem architektury sakralnej jest komunikowanie wiary, dlatego nie może ona istnieć bez fundamentu, którym jest teologia. I właśnie odejście od tego fundamentu jest – zdaniem siostry architekt – przyczyną kryzysu we współczesnej architekturze sakralnej. – Dawniej chrześcijanin widział w świątyni swoją historię, wiarę, całą teologię. Dzisiaj budynek sakralny traktuje się jak pokój, w którym trzeba ustawić meble – stwierdza s. Maristella. – Mieszkanie w starożytności oznaczało byt. I to dzisiaj zatraciliśmy. Dziś mieszkanie to dla nas często takie pudełko, do którego wchodzę i z którego wychodzę, a kiedyś dom oznaczał życie – dodaje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dotknąć Niewidzialnego

Gdy wchodzi się do kościoła, należy pamiętać, że w jego wnętrzu dokonuje się ogromna tajemnica wiary. – Każda celebracja eucharystyczna to wstępowanie na ucztę w domu Ojca w niebie. Sakrament to znak widzialny niewidzialnej łaski. Taki sam sens ma symbol, który przez umowne znaki ukazuje nam tajemnice wiary. Symbol pomaga nam dotykać tej rzeczywistości, której nie widzimy. Bez zrozumienia głębi sakramentów oraz wiary przekazywanej w symbolach, które ją interpretują, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, czym tak naprawdę jest wnętrze kościoła – tłumaczy siostra architekt. – Problemem jest też to, że współczesny człowiek nie rozumie symbolu i to, co dla osoby wierzącej w pierwszych wiekach było oczywiste, dzisiaj oczywiste nie jest. Problem jest więc o wiele głębszy, niż nam się wydaje, bo przekaz powinien być czytelny dla wierzącego. A jeśli dzieło rozumie tylko sam artysta, nie przekazuje on wiary Kościoła, ale swoją interpretację – zauważa s. Maristella.

Zrozumieć symbol

Najważniejszą część kościoła stanowi prezbiterium. Siostra architekt tłumaczy, jak czytać jego symbolikę. – Ściana prezbiterialna symbolizuje Boga Ojca, który posyła Syna, aby zbawić człowieka. Absydy pierwszych wieków ukazywały Chrystusa, który zwyciężył grzech i śmierć i siedzi po prawicy Ojca. Absyda to niebo, to dzieło zbawienia. W dzisiejszych kościołach zaś bardzo często na ścianie centralnej pojawia się krzyż, jakby on był celem naszej wiary. Wiemy jednak, że krzyż w kościele pojawił się bardzo późno. Pierwsi chrześcijanie kładli nacisk na zmartwychwstanie. Później krzyż w architekturze umieszczano na belce tęczowej, bo on otworzył nam bramy nieba, dlatego był zawieszony między niebem a ziemią. Symbolem Kalwarii jest także ołtarz. Ambona natomiast jest ogrodem zmartwychwstania – wyjaśnia s. Maristella i podkreśla: – Przestrzeń liturgiczna to przestrzeń na wprowadzenie wiernych w tajemnicę wiary.

Reklama

Hale bez ducha

W Polsce po okresie komunizmu wybudowano wiele kościołów, ale ich wnętrza nie zostały zaprojektowane według obowiązujących zasad, dlatego nie komunikują wiary. Bywa, że są jak hale, w których postawiono ołtarz. Człowiek nie czuje się w nich dobrze, co więcej – często też nie potrafi się w nich modlić. Niestety, takie projekty zdarzają się również we współczesnym budownictwie sakralnym. – W przestrzeni liturgicznej każde miejsce ma swoje znaczenie, to było wypracowywane przez wieki. Dlatego tym, co mnie najbardziej razi, jest fakt, że buduje się bryłę bez pomysłu na wnętrze, a to z wnętrza wynika bryła. A wnętrze to wiara. Mówiąc o wnętrzu, myślę o architekturze, a nie o dekoracjach – przyznaje s. Maristella.

Twórcza pokora

Twórca sztuki sakralnej nie musi być człowiekiem wierzącym. Ważne jednak, by jego dzieła powstawały w poczuciu konkretnej misji. Jako przykład s. Maristella podaje wybitnego francuskiego architekta Le Corbusiera, który był osobą niewierzącą i kiedy zaproponowano mu zaprojektowanie dla dominikanów klasztoru Sainte-Marie de La Tourette, to na jakiś czas zamieszkał z mnichami, aby zrozumieć życie zakonne i doświadczyć ducha, którym żyją. – To, co malujemy, rzeźbimy, projektujemy, ma przekazywać wiarę. To jest naczelna zasada każdej dziedziny sztuki sakralnej. Na pierwszym miejscu przekaz wiary, dopiero później dobiera się formę i sposób przekazu – podsumowuje siostra architekt.

2024-03-26 12:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół wobec nazizmu (III)

Niedziela łódzka 40/2013, str. 8

[ TEMATY ]

Kościół

Archiwum ks. Waldemara Kulbata

Kościół katolicki w Niemczech był najważniejszą grupą w społeczeństwie niemieckim, która w sytuacji terroru zachowała swoje instytucje i swój system wartości. Dlatego nazizm bardzo wcześnie dostrzegł w Kościele największą przeszkodę w realizacji swoich totalitarnych planów. Na trudną sytuację Kościoła katolickiego w ówczesnych Niemczech poza nazistowską ofensywą wpływał fakt, iż katolicyzm był tam mniejszością, należało do niego niecałe 1/3 społeczeństwa. Podczas spisu ludności 16 czerwca 1933 r. okazało się, że na 65,2 mln Niemców, jedynie - 21,2 było katolikami. Katolicy stanowili więc mniejszość. Była to jednak mniejszość zahartowana już w ogniu Kulturkampfu i posiadała silny system organizacji i stowarzyszeń obejmujących liczne dziedziny życia. Na początku lat trzydziestych funkcjonowało około 280 dużych i małych organizacji, do których należało kilka milionów katolików. Wśród nich Związek Katolickiej Młodzieży Niemiec - 1,5 mln członków i Związek Katolickich Stowarzyszeń Robotników i Robotnic - 315 tys. członków. Jednak najbardziej reprezentatywną dla katolików strukturą była partia polityczna Centrum, która współdziałając ze związkami zawodowymi i prasą katolicką stanowiła siłę przewodnią katolickiego społeczeństwa. W latach 1930-33 katolicy praktykujący stanowili około 62,4%, ogółu katolików. Do terenów o zwartej strukturze ludności katolickiej należały tereny na południu i na zachodzie Rzeszy: Nadrenia, Westfalia, Bawaria i Badenia. Na terenach zamieszkałych przez katolików, gdzie działały katolickie partie Centrum i Bawarska Partia Ludowa (Bayerische Volkspartei) wpływy i popularność NSDAP były najsłabsze. W prawie wszystkich „katolickich” okręgach wyborczych partia nazistowska pozostawała daleko poniżej przeciętnej Rzeszy.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Wiosna organowa

2024-04-28 10:52

materiały prasowe

W archikatedrze lubelskiej rozpoczyna się kolejna edycja „Lubelskiej Wiosny Organowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję