Reklama

Niedziela Podlaska

Ta posługa jest łaską

Dziurawe chatki poryte trawą, nagie dzieci bawiące się przed domostwami, niemal wszyscy ludzie boso… Wrażeniami z pobytu w Afryce i świadectwem swojej pracy misyjnej dzieli się s. Immakulata Faustynowicz.

Niedziela podlaska 30/2022, str. IV

[ TEMATY ]

misjonarka

Archiwum s. Immakulaty

Codziennie oratorium odwiedza 200 dzieci

Codziennie oratorium odwiedza 200 dzieci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Myśl o życiu zakonnym pojawiła się w latach dzieciństwa. Świadectwo życia moich rodziców było bardzo czytelne. Jako ludzie zamożni pomagali biedniejszym zatrudniając ich w pracy na roli i w gospodarstwie. We mnie budziło się nurtujące pytanie: Dlaczego żyją na świecie ludzie biedni i bogaci? Postanowiłam pomagać biednym.

Ponad 20 lat na misjach

Wyjechałam na misje do Afryki w Kamerunie 16 lipca 1991 r., kiedy Kamerun obchodził stulecie ewangelizacji i istnienia Kościoła lokalnego. Przez 7 lat pracowałam na misji Nguelemendouka w diecezji Doumé-Abong-Mbang. W 1998 r. zostałam przeniesiona do drugiego naszego domu w Betaré-Oya, gdzie pozostałam 8 lat. Następnie wróciłam do Nguelemendouka i tu pracuję do chwili obecnej. Różne prace i funkcje wpisują się w ponad 20-letnią służbę Kościołowi w sercu Afryki. Miejsce szczególne zajmuje ewangelizacja oraz praca pastoralna i katechetyczna. Katechizuję w dwóch szkołach podstawowych oraz w przedszkolu. Przez 6 lat byłam odpowiedzialna za Akcję Katolicką dzieci w diecezji. Nadzorowałam jej działalności w 45 wioskach naszej rozległej parafii. Prowadzę także grupę katolicką młodzieży J.E.C. (Katolicka Młodzież Ucząca się). Nadzoruję organizację i przebieg dorocznych pielgrzymek dzieci do sanktuarium Matki Bożej Ubogich w Nguelemendouka. Jestem również odpowiedzialna za oratorium dla dzieci osieroconych i z rodzin bardzo ubogich, czyli organizowanie popołudniowych zajęć i posiłków dla 200 osób. Nadzorowałam budowę domu zakonnego, a aktualnie pomieszczeń oratorium i domu formacyjnego. Przez trzy kadencje służyłam wspólnocie zakonnej jako odpowiedzialna za nią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dlaczego Kamerun?

Do Kamerunu przybyłam w roku 100-lecia Kościoła w tymże kraju. Pierwsze wrażenie było bardzo mocne. Już w samolocie z Paryża do Doula serce biło jak młotem. Ogarnęło mnie tysiące mieszanych uczuć: radość – gdyż od lat czekałam na ten moment, a jednocześnie dziwny strach przed niewiadomą. Afryka przywitała mnie ogromnym żarem zmieszanym z wilgocią znad oceanu. Lecz to wrażenia było małe w porównaniu z widokiem realiów Afryki, jakie przesuwały się za szybami samochodu w drodze wiodącej mnie na wschód Kamerunu. Zewsząd wyglądająca bieda była uderzająca. Dziurawe chatki poryte trawą, nagie dzieci bawiące się przed domostwami, niemal wszyscy ludzie boso i licho ubrani. Poligamia mnie przeraziła. Chociaż dzieci i kobiety cierpią z tego powodu, poligamia ma w tym kraju status prawny. W przychodni zdrowia prowadzonej przez nasze siostry uderzyła mnie duża liczba chorych. Schorzenia z jakimi przychodzą ludzie, są często obce Europejczykowi: malaria, filarioza, ropiejące rany po ukąszeniach przez węże i żmije lub po ugryzieniu przez dzikie zwierzęta, robaczyca zbierająca swe żniwo zwłaszcza wśród dzieci, odpadające palce u nóg w wyniku zagnieżdżonych pcheł afrykańskich czy wciąż aktualny trąd. Najtrudniejsze są widoki niedożywionych dzieci – kości pokryte pomarszczoną skórą… i często nasza w tym bezradność...

Reklama

Afrykańska rzeczywistość

Na początku mego pobytu w Afryce wybrałam się z księdzem misjonarzem do wioski położonej daleko od misyjnej stacji. Po przebyciu samochodem trudnego odcinka drogi, zatrzymaliśmy się w osadzie dla trędowatych, by tutaj zostawić auto, a pozostałe kilometry pokonać pieszo i pirogą. Moim oczom okazał się smutny widok: kobiety ze zniekształconymi twarzami, z dziećmi na rękach, mężczyźni z kikutami rak i nóg. Po przywitaniu się z nami prosili księdza o spowiedź. Do dziś widzę te osoby okaleczone przez chorobę, podchodzące kolejno do misjonarza, który ich rozgrzeszał.

Gdy docieraliśmy do wioski, za rzeką zapadała już noc. Słońce wschodzi tu i zachodzi prawie zawsze o jednej porze: o 6 rano nastaje dzień, a o 18 noc. Na kolację nikt as nie zapraszał, bo i sami ludzie siedzący przy ogniskach jej nie mieli. Na nocny spoczynek zaprowadzono nas do domu zbudowanego z pustaków i przykrytego blachą. Ułożywszy się na bambusowym łóżku, naciągnęłam od stóp do głowy włącznie prześcieradło i przebierając paciorki różańca oczekiwałam snu. Przynęcone ludzkim zapachem komary zaczęły ciąć bez litości. Wkrótce dały się słyszeć jakieś dziwne piski. Gdy wychyliłam głowę, ujrzałam dziesiątki par świecących oczu. Zrozumiałam, że to szczury odprawiające nocne harce. W głowie natychmiast zaświtała myśl: byleby tylko nie pozwolić im zbliżyć się do mnie, bo mogą mi poogryzać palce u nóg – bezboleśnie i niepostrzeżenie przy pomocy jadu. Moje czuwanie trwało do wschodu słońca. Gdy wioska przebudziła się, ksiądz rozpoczął swoją posługę: spotkanie z katechistami, z przygotowującymi się do chrztu i małżeństwa, z chorymi przychodzącymi prosić o lekarstwa. Mój żołądek oczekiwał z jakiegoś kęsa, ale trzeba było poczekać, aż ludzie się wyspowiadają, wytańczą i wyśpiewają na Mszy św. Dochodzące do uszu skrzeczenie kury było dobrym znakiem: będzie mięso na obiad. Jakiż był mój zawód, gdy zamiast mięsa podano kosteczki powleczone skórą oraz podroby. Za okiennymi otworami chatki stało mnóstwo świadków naszej „uczty” – wygłodniałe dzieci czekające na finał posiłku, by rzucić się na jego resztki. Ksiądz mnie uspokoił, że zaszczytem dla nich jest jedzenie po nas. Kiedy tylko ugryzłam kęs wychudzonej kury, poczułam palenie w całym przewodzie pokarmowym. To piment – mocna przyprawa dodawana niemal do wszystkich potraw. Co prawda do picia było trochę oranżady (wody nie pije się, gdyż jest pełna pasożytów), ale im więcej piłam, tym bardziej paliło. Tak oto wracałam z wyprawy z buzią szeroko otwartą, by wywietrzyć afrykański pieprz, ale i z nowym doświadczeniem oraz przeżyciami, których nie sposób wymazać z pamięci.

Reklama

Ta posługa jest łaską

Co mnie szczególnie urzeka w kulturze Czarnego Lądu? Afrykanki telefon, czyli tam-tam. Przy pomocy odpowiednich uderzeń w pusty pień przekazywane są szczegółowe wieści z wioski do wioski. Urzeka mnie także niesamowita otwartość i prostota. W odpowiedzi na tę postawę domy misyjne są otwarte dla innych. Na podwórku wciąż jest dużo dzieci. Są one także obecne na niedzielnej Eucharystii i nabożeństwach różańcowych. Głoszenie Dobrej Nowiny owocuje wzrastającą liczbą ochrzczonych, frekwencją na Mszy św. i nabożeństwach, rodzinnymi powołaniami kapłańskimi i zakonnymi, rozwijającymi się dziełami miłosierdzia. Dzięki naszej posłudze w szkołach coraz więcej dzieci i młodzieży ma dostęp do edukacji. Czujemy się respektowani przez władze państwowe. Współpraca z innymi wyznaniami religijnymi ma dużo pozytywnych akcentów.

Powołanie zakonne i misyjne jest łaską. To Chrystus wzywa na drogę służby Kościołowi i daje łaski od wytrwania na niej. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć: Warto powiedzieć Bogu „Tak”, warto głosić Ewangelię w młodych Kościołach i nieść pomoc najbiedniejszym, bo „któż jak Bóg!”, a potrzeby są ogromne.

2022-07-19 14:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katowice: zmarła jedna z sióstr zarażonych koronawirusem

[ TEMATY ]

misjonarka

zmarła

Siostra zakonna

Karol Porwich/Niedziela

Zmarła jedna z sióstr Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty zarażonych koronawirusem. Była jedną z zakonnic tego zgromadzenia - a jedyną hospitalizowaną - które bada śląski sanepid pod kątem zakażenia zakażenia indyjskim wariantem koronawirusa. Kilkanaście sióstr przebywa w izolacji. Jak dowiaduje się KAI, zakonnica, która zmarła dziś w szpitalu pochodziła z Węgier.

– Na podstawie badań potwierdziliśmy 17 przypadków zakażeń koronawirusem w tym zgromadzeniu i 10 przypadków u osób, podopiecznych sióstr, korzystających z ich jadłodajni i noclegowni – powiedział Radiu eM Grzegorz Hudzik, kierujący śląskim sanepidem.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią.
Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989).
Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących.
Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki.
Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę.
22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica.

Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Flisaczko Dobrzyńska ze Skępego, módl się za nami...

2024-05-30 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Adobe Stock

Początki sanktuarium maryjnego w tym miejscu sięgają drugiej połowy XV wieku. Niedaleko jeziora leżał na rozdrożu wielki głaz służący za drogowskaz. Według legendy był on ozdobiony mnóstwem krzyży. Okoliczni mieszkańcy i przejeżdżający podróżni nieraz widywali nad głazem niezwykłe światło lub słyszeli cudowny śpiew.

Rozważanie 31

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję