Reklama

Wiadomości

Kochaj, bądź blisko, proś o pomoc

Kiedy rodzicom i opiekunom powinna się zapalić ostrzegawcza lampka, że coś złego dzieje się z ich dziećmi, tłumaczy dr Sabina Zalewska z archidiecezjalnej Poradni „Dewajtis” w Warszawie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z czym dzieci i młodzież borykają się dzisiaj, po ponad roku trwania pandemii?

Mają podwyższony poziom lęku. Nie są w stanie przewidzieć, co się zaraz wydarzy. To sprawia, że są wewnętrznie niespójne, rozchwiane, a ich emocje są rozedrgane. Pojawia się wiele zachowań depresyjnych. Nie wszystkie z nich są klasyczną depresją, a raczej epizodami, np. dzieci nie wychodzą ze swoich pokojów, zamykają się w nich, zasłaniają w dzień okna, mają poważne zaburzenia snu, myli im się dzień z nocą, siedzą do wczesnych porannych godzin, a później nie mogą wstać. Przybywa też młodych z anoreksją, którzy boją się przytyć, bo prawie w ogóle się nie ruszają, a ich dieta jest bardzo mało urozmaicona. Wzrasta też jednak liczba dzieci, które zajadają lęk. W efekcie nie włączają kamery podczas zdalnego nauczania, bo w czasie pandemii przytyły 10-20 kg i wstydzą się pokazać klasie. Pojawiają się też u nich myśli samobójcze, spowodowane wysokim poziomem lęku, marazmu, stresu, beznadziejności, ale i więcej dzieci podejmuje próby samobójcze. Jeśli rodzic nie wychwyci tego i nie zadziała w odpowiednim momencie, może do nich dojść.

Co jako rodzice możemy więc zrobić? Kiedy powinniśmy iść do psychologa?

Trzeba obserwować dziecko i patrzeć, czy jego zachowanie się nie zmieniło. Jeśli jest odmienne od tego, które było wcześniej – niezależnie od tego, w którą stronę – trzeba na ten temat rozmawiać. Warto pytać, czy coś się dzieje. Odpowiedź jest zależna od naszych relacji z dzieckiem. Jeśli są płytkie, nasze dziecko nie ma do nas zaufania, powie: wszystko w porządku, nic się nie stało. To pytanie polecam powtarzać wielokrotnie i tłumaczyć, skąd się ono bierze: czy coś się dzieje, bo zauważyłam, że np. twoje zachowanie jest inne, twój nastrój jest obniżony, jesteś bardziej smutny/-a, mniej z nami rozmawiasz, zamykasz się w pokoju. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. To pierwsza rzecz i dobre wyjście do rozmowy. Druga – trzeba wyczuć moment, w którym dziecko już sobie nie radzi. To często widać po jego zachowaniu, np. rozpłacze się, kiedy mówi o swoich emocjach, albo bardzo się rozzłości z bezsilności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z moich obserwacji wynika, że rodzice nie radzą sobie ze zmienionymi emocjami dzieci. Jeśli jako rodzic nie czuję się na siłach unieść emocji mojego dziecka, to idę do specjalisty. Potraktujmy to tak: jeśli nie potrafię albo nie chcę naprawić butów, to idę do szewca. To nie znaczy, że nie mogłabym tego zrobić, ale zrobię to na pewno gorzej. Dlatego wizyta u psychologa jest potrzebna. Nie od razu musi to być terapia, wielu psychologów udziela wsparcia, czyli konsultacji psychologicznych – to 2-3 spotkania, żeby ruszyć z miejsca. Często nic więcej nie jest potrzebne, żeby rozpoznać emocje, pomóc rodzicowi w pilnowaniu rozmów z dzieckiem, obserwowaniu go. Odpowiedni moment pójścia do psychologa jest wtedy, kiedy nie dogadujemy się, nie jesteśmy w stanie unieść emocji dziecka albo zwyczajnie nie wiemy, jak mu pomóc.

Kiedy już zostanie postawiona diagnoza: depresja – co wtedy należy zrobić?

Jedną z najgorszych rzeczy dla ludzi w depresji jest zaprzeczanie, przekonywanie: przecież każdy ma gorszy dzień, weź się w garść, świat nie jest różowy, ja też miewam takie stany. Czyli próba bagatelizowania, a nawet ośmieszenia emocji, które dominują u człowieka w depresji. To nie pomaga, a utwierdza tę osobę w przekonaniu, że nie jest rozumiana przez otoczenie, że nikt nie jest w stanie jej pomóc, więc jeszcze bardziej zamyka się w negatywnych emocjach. To, co możemy zrobić, to po prostu być. Potrzebna jest obecność. Wejdę np. do pokoju i posiedzę w ciszy. Powiem choćby: możesz na mnie liczyć, możesz przyjść do mnie w każdej chwili. Ale trzeba to mówić wiele razy, powtarzać w kółko. Obecność w depresji jest najważniejsza.

Reklama

Co możemy zrobić, żeby zminimalizować takie efekty u kolejnych dzieci?

Po pierwsze – być blisko. Oczywiście, nie przekraczać przestrzeni zwłaszcza nastolatka, który w okresie dorastania stawia granice, ale chodzi o to, żeby mu komunikować: jestem. Jeśli będziesz chciał do mnie wyjść, czekam na ciebie. Myślę też, że zapominamy mówić dzieciom, iż je kochamy. Nam, dorosłym, wydaje się to takie oczywiste. To jeden z pierwszych problemów: nie wysyłamy do siebie nawzajem, również wśród dorosłych, komunikatu: kocham cię. A jeżeli cię kocham, to cię akceptuję. Mogę się nie zgadzać z twoimi niektórymi zachowaniami i stawiać granice wychowawcze, ale kocham cię, bo jesteś moim dzieckiem. Jeśli to powiem, to wszystko inne powiedziane później nie będzie takie ważne, nawet złość czy frustracja. I jeszcze jedna rzecz, która bardzo się sprawdza: bycie z naturą, bycie na łonie natury, przytulanie się do drzew, ucieczka z miasta do lasu czy parku, bycie wśród zwierząt. To bardzo dobrze działa na dzieci i młodzież. Rozedrganie wewnętrzne wycisza się właśnie w kontakcie z przyrodą.

Wysłuchała Karolina Jadczyk

Ksiądz Arkadiusz Paśnik, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Lublinie, towarzyszący od lat osobom w kryzysie, podpowiada rodzicom i księżom, jak postępować z dziećmi ze zdiagnozowaną depresją

Gdy usiłuje się służyć pomocą osobom chorym bez wiedzy z zakresu psychiatrii, psychologii i psychoterapii można uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego. Czasami rodzice przyprowadzają dziecko i oczekują natychmiastowej zmiany. Coś w rodzaju: „zepsuło mi się dziecko, proszę naprawić”. To tak nie działa. Trzeba wiedzieć, co, kiedy i jak należy robić. Generalna zasada brzmi: wspieramy rodziców i dziecko, gdy znamy diagnozę i zalecenia lekarza, tzw. plan terapii. Tu nie ma miejsca na partyzantkę.

Działając na własną rękę, możemy pogorszyć sytuację. Należy przypomnieć, że depresja jest poważną jednostką chorobową. Nierzadko wymaga hospitalizacji oraz farmakoterapii, psychoterapii i terapii duchowej. Ksiądz, jako specjalista od życia duchowego, może owocnie wpisać się w terapię chorego dziecka, gdy działa w harmonii z zaleceniami lekarza i psychologa. Aktywizacja dziecka z depresją w grupie ministranckiej, scholi czy innej wspólnocie dziecięcej lub młodzieżowej może przynieść efekty, jeśli osoba prowadząca rozumie i zna poszczególne etapy terapii tej choroby. Trzeba z takim człowiekiem być, towarzyszyć mu, ale w jego tempie. W jego psychicznej i duchowej kondycji. Dzieci w depresji są przekonane, że do niczego się nie nadają, że niczego się nie nauczą, że sobie nie poradzą. Wpychanie ich w aktywność prowadzi do zachowań lękowych i ucieczkowych, co w konsekwencji może doprowadzić do myśli i prób samobójczych.

Wsparcie duchowe w osobie wytrawnego kierownika jest nieocenioną pomocą w terapii osób z depresją. Dlatego uważam, że w dzisiejszych czasach istnieje nagląca potrzeba, aby kapłani mieli wiedzę z zakresu psychiatrii, psychologii i psychoterapii. W parafiach działamy często niczym interwencja kryzysowa. Ludzie przychodzą do nas w kryzysie, szukają pomocy, rady – bo ktoś im umarł, ktoś chce popełnić samobójstwo, komuś rodzina się rozpada, komuś zachorowało dziecko, ktoś traci wiarę... Ksiądz nie jest specjalistą od wszystkiego. Powinien jednak zadbać o to, aby mieć zaufanych lekarzy, psychiatrów lub terapeutów, do których przekieruje cierpiącą osobę.

2021-05-26 08:01

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Psychiatra: depresja będzie wkrótce najpoważniejszym problemem społecznym

[ TEMATY ]

depresja

Adobe.Stock

Ocenia się, że najpoważniejszym problemem społecznym na świecie będzie niebawem depresja – powiedział PAP psychiatra Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA w Warszawie.

Psychiatra podkreślił, że depresja bez wątpienie jest już poważną chorobą cywilizacyjną. „Jest to jeden z głównych czynników inwalidyzujących społeczeństwo, nie tylko w Polsce, ale na całym globie” – podkreślił Koprowicz.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca Polaków do obrony życia ludzkiego

2024-05-15 11:03

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

O potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci przypominał Franciszek pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.


Podziel się cytatem

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję