Reklama

Oswajanie wiary

Przybij żółwika (Cz. I)

„Antidotum” to czwarty album Bęsia, powstawał przez półtora roku. Różni się od wcześniejszych albumów - jest łagodniejszy, raper przywołuje na nim zupełnie nowe tematy, traktując je z perspektywy chrześcijanina. Podobnie jak we wcześniejszych, mówi o Bogu, jednak nie wprost.

Niedziela Ogólnopolska 19/2013, str. 48-49

[ TEMATY ]

Niedziela Młodych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA CHADZIŃSKA: - Do współpracy przy tym przedsięwzięciu zaprosiłeś wielu ciekawych gości.

BĘSIU: - Jest M.A.R.O. En z Jeleniej Góry, Jotsu z Lublina, Starszy, Szejk Biforjuz, goście z Francji Psykoz oraz Drik-C - bardzo dobrzy raperzy z Paryża, oraz z New Jersey Sincere Israel - utalentowany raper; kiedyś był w gangu, nawrócił się, teraz idzie naprawdę dobrze i mocno dla Pana Boga; jest Dj Jonas, mój przyjaciel z Rymcerzy, Elmer bookz - świeża postać, jego materiał jeszcze nie wyszedł na światło dzienne. Śpiewa też Joanna Dzido, dziewczyna utalentowana, śpiewa muzykę gospel, niesamowity głos, a także ks. Kuba Bartczak - ostatnio wydał teledysk „Pismo Święte”, świetny człowiek i kapłan z Wrocławia.

- Skąd pomysł, by w swojej twórczości mówić o Jezusie? W Twoich utworach można to bardzo wyraźnie wysłyszeć. W utworze „Grzechy” mówisz np. „Stój, nie podchodź, nie sięgaj, zostań, one będą cię niszczyć od podstaw, (…) wiele obiecywały, śmierć to ich finał, możesz się zatrzymać, wybierając Boga”. Opowiedz nam o tym „zawróceniu” z drogi. Jak się to dokonało u Ciebie? Co Cię skłoniło, że poszedłeś w tym kierunku?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W wieku 14 lat zbuntowałem się, mimo że moi rodzice chcieli dla mnie bardzo dobrze. Wyszedłem na bloki, sięgnąłem po narkotyki, alkohol, imprezy, chciałem spróbować tego, co kumple i wpadłem w to bardzo szybko, uzależniłem się. Myślałem, że mam nad swoim życiem kontrolę, że nic mi się nie wymyka z rąk, a tak naprawdę bardzo szybko się wymknęło. To nie było proste, jak mi się wydawało. Myślałem, że korzystam ze swojego życia. Że to nadal jest moje życie…

- Czyli nie da się nad tym panować?

- To zależy od człowieka indywidualnie, ale także od tego, na ile nam pozwala na to otoczenie. Ja - na szczęście - miałem wokół siebie ludzi, którzy się o mnie martwili i nie pozwolili, żebym wpadł w bagno. Bo przecież można mieć wokół siebie otoczenie, które powie: „Rób, co chcesz”, a można mieć rodzinę, która zobaczy, że w twoim życiu jest coś nie tak i będzie cię chciała z tego wyciągnąć.

Reklama

- Tak było u Ciebie?

- Moja mama się bardzo długo modliła za mnie; ja byłem zbuntowany, nie chciałem totalnie mieć nic wspólnego z Kościołem, z Bogiem. Przechodziłem na drugą stronę, kiedy była Msza i byłem gościem, który nie widział w tym wszystkim żadnego sensu. Miałem swoich kumpli, swoją ekipę; tylko w imprezach widziałem sens. Aż do 2006 r…

- Aż do Medjugorie…

- Tak. Pojechałem do Medjugorie. A wszystko się zaczęło od tego, że kiedy byłem jeszcze mały, zachorowała moja babcia. Lekarze dawali jej osiem miesięcy życia. Moja mama też nie była nie wiadomo jak wierząca i została namówiona przez swoją koleżankę na wyjazd do Medjugorie.

- Pojechała, żeby się tam modlić za swoją mamę?

- Tak, i babcia żyła jeszcze osiem lat! I moja mama się nawróciła, zaczęła iść w kierunku Boga, szukać Go w swoim życiu, i zaczęła mi mówić o Bogu. A ja wtedy: Jaki Bóg? W ogóle mnie to nie interesuje!... W 2006 r. powiedziała: Jedziemy do Medjugorie. Ja na to: Jakie Medjugorie? Nigdzie nie jadę! Mama stwierdziła, że tam są palmy, wyspy, Adriatyk… Będzie fajnie. Powiedziałem kumplom, że jadę na tydzień. Wysiadam w Medjugorie, a tam dziewczyny z różańcami w rękach! Pomyślałem: Co za pokręcone miejsce? To nie dla mnie! Patrząc na te 60 tys. ludzi na Festiwalu Młodych (31 lipca - 8 sierpnia), pomyślałem, że totalnie tam nie pasuję; jestem czarną owcą pośród białych! Widziałem, że oni mają coś, czego mi brakuje. Patrzyłem na spowiedź i wiedziałem, że to jest miejsce, które należy omijać. Patrzyłem na ludzi śpiewających „Jezus”… Jaki Jezus? O co chodzi? Moja mama z siostrą modliła się za mnie, mówiła, jak ważne jest, by zmieniać swoje życie, a dla mnie to było ciężkie, czułem, że czegoś mi brakuje. Że oni mają w sobie jakieś światło, są szczęśliwi.

- Gdy to ujrzałeś, zobaczyłeś siebie jako kogoś gorszego czy ich jako dziwnych?

- Ich jako dziwnych, a jednocześnie szczęśliwych. Zobaczyłem, że ja musiałbym dobrze poimprezować żeby być tak szczęśliwy jak oni. Nie wiedziałem, w którą stronę oni idą, ale się krok po kroku temu przyglądałem. Odrzucałem, a jednocześnie byłem tam. Kiedy słyszałem świadectwa ludzi, którzy poświęcili Bogu życie, którzy też mieli kiedyś problem i wyszli z tego - dzięki Bogu zmieniło się ich życie - myślałem, czy zaryzykować. Bo jeśli naprawdę Jezus przyszedł na ziemię i umarł za nasze grzechy po to, by nam dać życie wieczne? Zacząłem się zastanawiać, czy ten świat to jest powiedzmy 80 lat i umieramy? 40 lat i umieramy? Dziś jestem, jutro umieram - czy tak naprawdę jest coś więcej? Czy życie ma jakiś sens? Zacząłem myśleć o wieczności. Pomyślałem: Jeśli jest jakieś miejsce - ma być uczta, kurczaki… W niebie jest takie miejsce po śmierci bez limitu lat; Bóg nam je przygotował, jest na tyle dobry i miłosierny, że poświęcił swojego Syna za nas, chociaż nie musiał… Może zaryzykować? Ale czy to coś da? Klęknąłem na adoracji w przedostatni dzień festiwalu i mówię: Panie Boże, jeśli naprawdę jesteś, to mi to udowodnij, bo w to nie wierzę. Ludzie śpiewają: „Jezus, Jezus! Alleluja!”, ale ja chcę to przeżyć, poczuć! Przyjdź, sam nie wiem, przybij mi żółwia albo nie wiem co…

- Potrzebowałeś dowodu?

- Tak. I stało się coś niesamowitego. Jak zawołałem: Jeśli istniejesz, to mi to udowodnij - poczułem niesamowite ciepło w środku i poleciały mi łzy. Wcześniej nie płakałem, to ludzie płakali przeze mnie, ja robiłem ludziom krzywdę.

- Poczułeś, że to był dowód?

- Mama klęczała obok zadowolona, a ja nie wiem, o co chodzi, co się ze mną dzieje - łzy leciały jeszcze bardziej. Nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego może się stać. Później się dowiedziałem, dlaczego to się stało. Jest powiedziane w Piśmie Świętym, że Bóg skruszy nasze serca. On nie przyszedł, nie przybił mi żółwia, nie pokazał mi się jak Szawłowi: „patrz, to ja”, tylko walnął w sedno. W to serce z kamienia, zimne z lodu - wziął kilofa i mówi: Masz nowe życie.

Koncerty oraz współpraca z Bęsiem: besiukoncerty@gmail.com, www.besiu.pl

2013-05-06 14:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Źródło sensu

Coraz więcej rzeczy, które do tej pory uważaliśmy za domenę zjawisk nadprzyrodzonych, będzie wyjaśnianych naukowo. Nauka wciąż poszerza swoje poznawanie świata. To jednak wcale nie oznacza, że Pana Boga nie ma – o relacji wiary i rozumu rozmawiamy z ks. dr. hab. Wojciechem Grygielem z Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie

MAŁGORZATA CZEKAJ: – Księże doktorze, nauka wyjaśnia coraz więcej rzeczy. Czy kiedyś zabraknie miejsca na wiarę?

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 21.): Egoista

2024-05-20 20:44

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co Komunia ma wspólnego z egoizmem? Czy można ją przyjmować „w czyjejś intencji”? Jaką rolę odgrywa w niej Matka Boża? Czym się różni kolejka od procesji? I co właściwie mają zrobić osoby, które aktualnie nie mogą przystępować do Komunii? Zapraszamy na dwudziesty pierwszy odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o przyjmowaniu Ciała Chrystusa z Maryją i tak, jak Ona.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka Kobiet na Jasną Górę.

2024-05-21 16:21

s. Ewa Kata CSMM

Wzięło w niej udział ok. 2300 kobiet z całej Polski. Diecezję legnicką reprezentowało 60 pań z różnych stron diecezji.

Przybyły one w ramach pielgrzymki autokarowej, zorganizowanej przez Diecezjalne Duszpasterstwo Kobiet Diecezji Legnickiej im. św. Rity. Mottem spotkania były słowa św. s. Faustyny: „Pójdę ufna za Tobą”. Dzień pielgrzymowania przypadał w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, dlatego podczas drogi autokarem, jak i na Jasnej Górze, rozlegało się modlitewne wołanie o dary Ducha Świętego. Grupę pielgrzymów prowadzili duchowo: ks. Krzysztof Wiśniewski i s. Ewa Kata ze Zgromadzenia Sióstr św. Marii Magdaleny od Pokuty. Uczestniczyła też w pielgrzymowaniu s. Olga Soroka z tegoż zgromadzenia. Współorganizatorką była Jolanta Urbańska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję